środa, 4 maja 2016

Dwa ciepłe tosty posmarowane masłem i jestem w raju!

Są pewne rzeczy, do których na obczyźnie trzeba się przyzwyczaić.

"How are you?" słyszane trylion razy dziennie należy do jednych z nich. 

Na szczęście w Australii też to klepali z automatu, więc można to jakoś zaakceptować... choć chyba faktycznie znaczy to tyle, co nic... ale fakt faktem, bardzo mi tego "nic" w Polsce brakowało.

To znaczy ja się nawet usilowałam pytać, co słychać i jak ludzie spali, ale 90% odpowiedzi nie powiewała optymizmem, więc po tygodniu odpuściłam

Także jak wszędzie są rzeczy fajne i urocze, bo Irlandczycy są mega sympatyczni i życzliwi,  ale są też rzeczy, które bolą moje serce, bo...

Jak można... 

Jak można??? 

Jak można brać jedzenie z kuchni (a obowiązku brania nie doszukałam się w regulaminie pracy) i wyrzucać je potem do kosza??!! 

Wchodzę po skończonej pracy do naszej małej kuchni (po naszemu: pomieszczenia socjalnego) i widzę w koszu nietknięte udko kurczaka, a nawet dwa udka i dużo frytek...

Spytałam moich koleżanek z pracy, dlaczego jedzenie jest w koszu, dorzuciłam tekst o głodujących ludziach. 

Spojrzały na mnie jak na wariatkę. 

Spytałem o to E. - moją polską szefową. 

Stwierdziła, że nie ma już do nich siły i że chyba jesteśmy za stare, żeby to zrozumieć  (obie mamy ok. 30-stki!). 

Na co ja stwierdziłam, że to chyba kwestia wychowania, a nie wieku... 

W Polsce święci nie jesteśmy - też wyrzucamy sporo jedzenia, ale jak nam obiad nie pasuje, to go po prostu nie bierzemy... starość czy wychowanie... albo po prostu MYŚLENIE!

Ktoś chyba kiedyś powiedział, że to przyszłość narodu... coraz częściej dochodzę do wniosku, że Polaków jakby porządnie kopnąć w dupe i odprogramować wdrukowane od przedszkola niskie poczucie własnej wartości, to moglibyśmy zawojować świat!!! 

Odprogramowałabym jeszcze narzekanie, bo jak słyszę od Polaka, że on tu siedzi od 2012 i że nudno tu, i w ogóle zazdrości mi, że jestem z dużego miasta, to aż chcę wrzasnąć: 

"A kto Ci tu karze siedzieć? Na siłę Cię tu trzymają???"

Ja już raz usłyszałam: 

"Nie podoba Ci się Polska? To co Ty tu jeszcze robisz?"... nawet nie zdajesz sobie sprawy M. jak bardzo przyczyniłeś się tymi słowami do mojego wyjazdu. Dziękuję!

Jest mi tutaj dobrze, choć nie ze wszystkim się zgadzam i nie wszystko rozumiem, ale akceptuję to takim, jakie jest. 

Amen

P.S. Zapomniałam napisać o najważniejszym. Jakie oni tu mają genialne masło! Chleb... nasz jest lepszy, ale ich masełko wymiata! Dwa ciepłe tosty posmarowane masłem i jestem w raju! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz