piątek, 13 maja 2016

Bo aklimatyzacja to niełatwy proces!

Mój organizm chyba zwariował!

To znaczy ja rozumiem, że pierwsza w życiu zawodowa emigracja, że zmiana klimatu, jedzenia i wszystkiego, ale żeby na poranne śniadanie zareagować taką nietolerancją, to zaskoczona byłam i skołowana bardzo.

Według mojej rodzinnej tradycji, jak Cię nudności doprowadzają do szału i ani stać, ani siedzieć, ani usnąć, to należy posłużyć się palcami tudzież szczoteczką do zębów i zronić swoje... ale że aż trzy razy?! Przeważnie wystarczało raz...

Ech, przypomniała mi się tego dnia jedna z najgorszych decyzji w moim życiu. 

Nie, nie chodzi o mężczyznę. 

Mężczyźni przy tym to pikuś.

W pełnym zaufaniu do lekarzy, poddałam się operacji korekty przegrody nosowej...  i ile ja się wtedy ponachylałam nad miską, tego nawet ja nie wiem, bo gdzieś po 9 razie przestałam liczyć.

Paradoksalnie jestem niezwykle wdzięczna mojemu ciału za wyrzucanie z siebie tego, co mu szkodzi zamiast wielogodzinne trawienie i wchłanianie trucizny do organizmu.

Od tamtej pory z zasady nie ufam lekarzom medycyny zachodu! Mój organizm oczyszczał się z narkozy i dochodził do siebie ze dwa lata, a efektem było jakieś kilkusetkrotne nasilenie alergii! 

I tak stworzono pacjenta idealnego, bo wg medycyny zachodu leki na alergię właściwie przyjmuje się do końca życia. Dobrze, że medycyna chińska ma na ten temat inne zdanie.

No, ale ja nie o tym chciałam ;-) 

Mój organizm odreagował, co miał odreagować i mam nadzieję, że nasza dalsza współpraca przebiegnie równie pomyślnie, jak dotychczas!

Fakt faktem, to ich jedzenie jest mega ciężkie... chyba ograniczę się do zupy dwa razy dziennie i porannych tostów z gorzką herbatą, bo te kiełbaski, te mięsa już mi bokiem wychodzą! 

P.S. Dzięki temu, że sobie pochorowałam w dniu wolnym od pracy (warto to dodać!), to napisałam aż cztery nowe posty!!! Jestem Mistrzem swojego własnego bloga! 


A to przykład wzorowego, lekkiego śniadania!
Tosty, jajeczka, dżem i jestem w niebie!!!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz