poniedziałek, 27 czerwca 2016

Do kosza!

Ostatnio mam fazę, że głównie zajmuję się kasowaniem tego, co napisałam kilka dni albo tygodni temu.

Dlaczego?

Powodów jest kilka...

Przede wszystkim usuwam posty, w których jedyne, co robię, to narzekam.

Czytam je sobie po kilku dniach i mam taki niesmak w ustach, że po trzech zdaniach wiem, że te bzdury nie mają prawa ujrzeć światła dziennego!

Do kosza!

Kolejne posty, które lądują gdzieś w cybernetycznej czasoprzestrzeni mojego tableta, są postami z cyklu: "jak z niczego stworzyć nowy wpis na blogu?"... takie posty zdarzają mi się raz na jakiś czas, gdzie głównym tematem jest brak tematu, a piszę je tylko dlatego, że mój wewnętrzny pisarz po prostu pisać musi, a że nie zawsze jest to jego dzień, to już tym się za specjalnie nie przejmuje.

Cóż... ale i tak go kocham, i cenię nad życie!

Tak trzymaj!

Trzecie w kolejności są posty o moim ciągłym braku współpracy ze sprzętem grającym.

Ile można czytać o tym, że mi kolejne radio nie chce działać albo wyłącza się w trakcie masażu ot tak po prostu.

O tych moich przygodach ze sprzętem i z zarysowaniem ukochanej płyty to ja bym książkę mogła napisać!

Dobrze, że świeczki nie podejmują prób kontaktu ze mną... to by była dopiero jazda!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz