wtorek, 21 czerwca 2016

"Czułaś moją energię i ja czułam Twoją"

Płakałam... znowu...

Niby słyszę co jakiś czas: "to był najlepszy masaż, jaki kiedykolwiek dostałam", ale tym razem łzy naciekły mi do oczu i jedyne, co byłam w stanie powiedzieć to to, że ja wychodzę i wrócę za 3 minuty.

Te jej słowa mówione przez łzy: "Czułaś moją energię i ja czułam Twoją" po prostu mnie rozwaliły...

Zaprowadziłam ją i jej męża do pokoju relaksacyjnego, gdzie odprowadzamy ludzi po masażu, a ona mnie... mocno przytuliła...

O jak dobrze, że wczoraj skasowałam posta, w którym miałam narzekać na klientów!

Po co narzekać!

Lepiej opisać powyższą sytuację, bo szczerze wierzę, że tam gdzie uwaga, tam i energia podąża (MAKIA - hawajska zasada się kłania!), więc dzięki temu do mojego gabinetu będzie trafiało coraz więcej i więcej ludzi, których serca i dusze otwarte są na coś więcej, aniżeli pracę z mięśniami.

Jak ja to robię, że idę o krok dalej?

Szczerze?!

Nie mam pojęcia ;-)

Może to kwestia skupienia, może uważnego słuchania ciała, może muzyki, może pogody, a może mojej ogromnej miłości do tego, co robię.

Czy potrzebuję więcej dowodów na to, że jestem na właściwej ścieżce?

Chyba nie...

I tylko kolejny raz mogę podziękować za to, kim jestem, gdzie jestem i jak daleko sięgnęła moja podróż.... bo czuję, że to dopiero... początek!

A co dalej, gdzie dalej... czas pokaże!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz