Dziś, pierwszy raz w moim krótkim, artystycznym życiu spytano mnie, kim jest ów Cham z mojego wiersza.
Po długim zastanowieniu, o który wiersz w ogóle chodzi, bo to, że je tworzę, moja świadomość rejestruje, ale już dokładnie o czym one są i po co je piszę, z tym bywa różnie.
"Ja w swoich wierszach rozmawiam sama ze sobą, także to raczej nikt konkretny" - odpowiedziałam.
Tak, wiem! Znajome mgr-y po studiach podobnych do moich zaczną się o mnie martwić... o ile nie zaczęli tego robić kilka postów wcześniej ;-)
Na marginesie, jest mi niezmiernie miło, że ktoś to w ogóle czyta i zadaje sobie pytanie, co Autorka miała na myśli... ach, Narcyzie kochany, toż to miodek na Twoje serduszko!
W rozmowie również poruszyliśmy bardzo ciekawy wątek terapeutycznego działania poezji. I bynajmniej nie chodziło nam o to, że czytanie poezji działa jak dr Freud na swoje pacjentki, ale raczej że pisanie samo w sobie ma skutki arcy zbawienne.
Próbowaliście kiedyś przelać na papier to, co czujecie, co was dręczy, co boli, co cieszy?
Robię to od ponad pół roku (w formie wierszy od niedawna) i coraz częściej dochodzę do wniosku, że psychoterapia nie jest jedyną formą robienia sobie dobrze!!!
Wiem, teraz to już w ogóle starzy znajomi z branży upewnią się co do tego, że totalnie zwariowałam. Być może, ale takiej wdzięczności mojego portfela, to ja jeszcze nigdy nie doświadczyłam, a pisanie, tworzenie, malowanie, rzeźbienie, tańczenie, śpiewanie... mają tę jedną (ale nie jedyną!), wyjątkowo zauważalną przewagę nad spotkaniem z psychologiem tudzież psychoterapeutą tudzież psychiatrą, że są za darmo!
Taka forma terapii na ten moment mojego życia pasuje mi najbardziej. Darmowa, na wyciągnięcie ręki i taka moja, osobista, dostosowana do moich potrzeb i możliwości.
Podobnie mam z drugim darmowym terapeutą - górami. No może nie do końca darmowym, bo polski bus jednak pobiera opłaty, a w schroniskach za darmo to się nie śpi, ale nie zmienia to faktu, że nikt mnie nigdy tak mocno nie konfrontował z moimi wadami, słabościami, jak robią to góry. Psychoanalitycy, psychodynamicznych sfer ludzkiej egzystencji mogliby się od nich uczyć.
Także Moi Drodzy, zwłaszcza Ci nie związani z szeroko pojętą branżą psycho, jeśli po tym poście stwierdzicie, że pisanie, tańczenie, jogowanie i inne formy sztukowania pomagają Wam tak samo dobrze, jak pomóc by Wam mógł drogi bądź co bądź psychoterapeuta, po prostu idźcie za tym i twórzcie.
Na szczęście nikt jeszcze nigdy nie odważył się napisać, że psychoterapia to jedyna i słuszna droga poznawania siebie i absolutnie każdy człowiek powinien ją przejść... chociaż takie głosy zdarzało mi się słyszeć w psychologicznych kuluarach... takim głosem sama kiedyś przemawiałam... a dziś to podważam, odpływam, tworzę i jest mi z tym bardzo dobrze! I tego życzę każdemu, kto szuka swoich ścieżek rozwoju i nie tylko.
P.S. Link do Chama!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz