sobota, 1 lutego 2014

"Nie znam roli, którą gram wiem tylko, że jest moja - niewymienna." W.S.

Zawsze chciałam zostać "kimś". Tego nauczono mnie w szkole, o tym słyszałam w domu, na podwórku i w osiedlowym warzywniaku. 
"On jest teraz kimś!" mówili. 
"Ona osiągnęła sukces" krzyczeli. 

A w tym wszystkim ja, zagubiona, szukająca, tworząca, czasem bez pracy, innym razem przytłoczona jej ilością, pełna energii lub wyczekiwania.

Jak w tym zgiełku, w pogoni do kimsia, czy sukcesa wielkiego nie zgubić siebie?

Jak w tym szale dyplomów, szkół i schodów znaleźć odpowiedzi na pytania o sens i bezsens istnienia? 

Dziś naprawdę rozumiem sens słów: "Pier..., jadę w Bieszczady paść owce!". Ile razy miałam ochotę to zrobić, rzucić wszystko, a dyplomy wykorzystać na podpałkę w chłodne, zimowe wieczory.

Tak, to nie ma sensu. Gonitwa nie jest moją drogą. Może czyjąś, może narodową, może poprawną politycznie, systemową, po Bożemu, jedyną słuszną, ale na pewno nie moją. 

Ja już jestem KIMŚ. Pełnoprawnym obywatelem świata, ze swoimi pasjami wiecznie odkrywanymi na nowo, ze swoimi zaletami wiecznie rzeźbionymi, z narcyzmem wielce lubianym i uśmiechem... kiedy piszę te słowa w zielonej teczce odzywają się wszystkie moje dyplomy, zaświadczenia i referencje, i z szyderczym uśmiechem szepczą: "mało nas, chcemy więcej".

Nie, dziękuję, 
ale ja już Was nie chcę.   


Wisława Szymborska, "Życie na poczekaniu"

Życie na poczekaniu
przedstawienie bez próby
ciało bez przymiarki
głowa bez namysłu.

Nie znam roli, którą gram 
wiem tylko, że jest moja - niewymienna.

O czym jest ta sztuka zgadywać muszę wprost na scenie.
Kiepsko przygotowana do zaszczytu życia narzucone mi 
tempo akcji znoszę z trudem
Improwizuję, choć brzydzę się improwizacją
Potykam się co krok o nieznajomość rzeczy
Mój sposób życia zatrąca zaściankiem
Moje instynkty to amatorszczyzna
Trema tłumacząc mnie tym bardziej upokarza
Okoliczności łagodzące odczuwam jako okrutne

Nie do cofnięcia słowa i odruchy
nie doliczone gwiazdy
charakter jak płaszcz w biegu dopinam-
oto żałosne skutki tej nagłości.

Gdyby choć jedną środę przećwiczyć za wczasu
albo choć jeden czwartek raz jeszcze powtórzyć
a tu już piątek nadchodzi z nieznanym mi scenariuszem
Czy to w porządku? -
pytam (z chrypką w głosie bo nawet nie dano mi odchrząknąć 
za kulisami)

Złudna jest myśl, że to tylko pobieżny egzamin
składany w prowizorycznym pomieszczeniu. Nie.
Stoję wśród dekoracji i widzę jak są solidne
Uderza mnie precyzja wszelkich rekwizytów
Aparatura obrotowa działa od dłuższej już chwili
Pozapalane zostały nawet najdalsze mgławice
Oh, nie mam wątpliwości, że to premiera
i cokolwiek uczynię zamieni się na zawsze w to
co uczyniłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz