"[...] Przychodząc na świat Dziewczynka trafia w bardzo trudną sytuację. Konieczność zmagania się z upokarzającym i ograniczającym przekazem 'skoro już się urodziłaś, to przynajmniej nie żądaj niczego więcej' sprawia, że naturalną strategią przeżycia staje się dla niej intuicyjne wychwytywanie tego, czego się od niej oczekuje i spełnianie tych oczekiwań. Rezygnacja z własnych potrzeb oraz gotowość do reagowania na potrzeby otoczenia tworzą w niej predyspozycję masochistyczną, co sprawia, że jest ona w stanie bez protestu znosić cierpienie, a ponieważ nieświadomie uważa, że zasługuje na karę, obwinia siebie również za to, że to cierpienie ją spotyka."
Wojciech Eichelberger "Kobieta bez winy i wstydu"
Dosadność Wojtka E. bezcenna.
I właściwie ciężko jest skomentować równie mądrze i dosadnie fragment jednej z jego książek, bo to co wtłacza się Dziewczynkom zaczynając od mleka matki, to zwyczajnie przeraża, a moje ciało drętwieje na myśl o tym, że gdybym nie poszła na pewne studia (tak, jednak widzę jakiś plus bycia mgr psycho), gdybym nie zdecydowała się na obserwację siebie i pracę nad tym, kim jestem i szukanie tego, jaka jestem, to czytałabym ten tekst i pod koniec jedynie wzruszyłabym ramionami, stwierdzając iż Ów Wojciech pierdzieli i tyle.
Dlatego Moje Drogie Panie:
- jeśli macie ochotę przeżyć swoje życie tak, jak WY tego chcecie, zróbcie to
- jeśli macie ochotę pieprznąć wszystkim, to dobry objaw
- jeśli macie ochotę mieć tudzież nie mieć dzieci - spoko, absolutnie każda decyzja jest ok
- jeśli macie ochotę stawiać granice, żyć w z zgodzie ze sobą, ale bez tych wszystkich asertywnych, wyklepanych na szkoleniu formułek, podręcznikowych mądrości ze wszystkimi swoimi decyzjami (czy dobrymi czy złymi, czas to zweryfikuje, a nie inni!), róbcie to, róbcie, jeszcze raz róbcie.
I tak można by wymieniać rady, porady i pisać zużywając kolejne znaki, litery, czy słowa... i pod koniec można by rzec "I co z tego", skoro Ci, którzy wiedzą, o co mi chodzi, już dawno starają się to robić, a Ci którzy nie wiedzą, hodują w sobie swój cudowny strach i żyją z nim, i żyć będą do ostatnich swoich dni... bo nie wystarczy kiwać głową nad każdą mądrością pojawiającą się na FB, nie wystarczy potakiwać, kiedy ktoś mówi "ludzie, wake up!!!". To wymaga działania. Działania mimo strachu... a nie mówienia o działaniu. To dwie różne rzeczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz