piątek, 2 września 2016

"Are you Natalia from Italia?"

"Are you Natalia from Italia?" - usłyszałam głos mojego klienta z napystnika (potoczna nazwa nagłówka!).

Kontynuj ten podryw, dobrze Ci idzie! - pomyślałam i zaśmiałam się głośno stwierdziwszy, że ja bardzo chętnie pochodziłabym z Włoch, ale tak jakoś wyszło , że jestem z Polski. 

"Ooo, to piękny kraj! Byłem tam kilka razy."

"Serio?"

"Tak, byłem w..."

I tak od słowa do słowa, od zdania do zdania, w końcu słyszę.

"Mam małe dziecko!"... 

Jeszcze jest opcja: wdowiec! - usłyszałam w środku głowy.

"Następnym razem ty zostajesz w pokoju, a Twoja żona przychodzi na masaż" - stwierdziłam badając grunt.

"Nie, ona jakieś zabiegi na twarz wzięła."

KONIEC 

I bardzo dobrze, że KONIEC, bo klient był... rudy!

Potem jeszcze zaprosiłam ich na jogę... z dzieckiem, bo skoro małe (12tygodni), to jest szansa, że prześpi całe zajęcia.

Jaki on był zaskoczony, że to dla mnie żaden kłopot, gdy dziecko śpi obok, a ja prowadzę zajęcia.

"A jak zacznie płakać?"

"To mu zaśpiewamy!"

"Jaka ty jesteś miła, dziękuję!"

Proszę... a ja myślę, że po prostu... normalna!

Chcecie razem przyjść na jogę, poćwiczyć, zabierajcie małego i wpadajcie na salę.

"A jak komuś to będzie przeszkadzało?"

"To znaczy, że joga nie jest dla niego." - odpowiedziałam.

Jeśli komuś w sali przeszkadza małe dziecko, które śpi, to niech lepiej pójdzie pobiegać, bo i tak nic z tego nie zrozumie. 

Nie, tego głośno nie powiedziałam, ale tak właśnie myślę.

Jeśli rodzice mogą coś zrobić dla siebie... jednocześnie, to ja naprawdę czuję się zaszczycona mając na zajęciach małe, śpiące dziecko!

A drzwi do sali są duże, podwójne - można w każdej chwili wyjść! Co się człowieku będziesz męczył z jakimś śpiącym z boku dzieckiem... bo to takie zakłócające zen, duchowość i wszystkie inne rozwoje osobiste!

Idź lepiej pobiegać... albo na siłownię idź!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz