piątek, 9 września 2016

...ale jestem prawdziwa...

Przychodzi taki moment w nauczaniu jogi, że już człowiek zaczyna mieć jej dosyć i jakiś taki zniechęcony się staje... i nagle... ktoś Ci przekazuje wiadomość, że masz zadzwonić do jednej ze swoich uczennic, która była na porannej sesji.

Negatywnego scenariusza nie przewidywałam, bo gdyby była niezadowolona, nie prosiłaby mnie o telefon, a pół hotelu wiedziałoby o tym, że joga była do dupy... ku uciesze co poniektórych!

Dzwonię z zaciekawieniem i odkrywam to, co podejrzewałam.

"Prowadzisz zajęcia indywidualne?"

"Yyy, nie, a chciałabyś takie?"

"Tak."

"Wiesz, możesz spytać o to w recepcji, jakby co ja nie mam nic przeciwko. A na czym byś chciała się skupić?"

"Na kolanach. Jesteś pierwszym nauczycielem, który pokazał mi, że można wykonywać niektóre pozycje i nie cierpieć."

Ja jej właściwie pokazałam, że można używać klocków pod pośladki i paska wciśniętego mocno w zgięte kolano. Tyle!

"Wiesz co... a jesteś jeszcze w środę w hotelu? Mogę zrobić taką sesję specjalnie dla Ciebie, żeby popracować z kolanami. Jak się męczyć, to w grupie."

"Ok, a napiszesz mi to, co zrobimy albo wydrukujesz?"

"Z wydrukowanie będzie gorzej, ale postaram ci się napisać wszystkie nazwy pozycji, a dokładne opisy znajdziesz bez problemu w internecie."

"Super, to widzimy się na zajęciach."

"Tak, zapraszam! Do zobaczenia za dwa dni!"

Nie powiem... połechtało mnie to, zachęciło do ruszenia tyłka rano i sprawdzenia na sobie sesji, którą dla niej zaplanowałam.

Choćbym bardzo, bardzo chciała zrobić kolejną przerwę od jogi, Ona mi na to nie pozwala!

Jogo... Ty to jesteś!!!

Ty to wiesz, jak mnie podejść!

Do zobaczenia rano na macie!

P.S. Bo dla samej siebie, to ja ostatnio wybieram długie spacery, ale skoro uczeń chce, to nauczyciel musi! 

Wiem, nie jestem wzorowym, perfekcyjnym i oddanym jodze nauczycielem, ale jestem prawdziwa, nie udaję, że umiem nie wiadomo jakie pozycje, a uczę tylko tego, co wiem, co sprawdziłam na sobie, co mi pomaga przetrwać pobyt tutaj.

Jeśli ludziom to odpowiada, to ja jestem w siódmym niebie... joga to dla mnie ciekawa droga, której sama z siebie bym chyba nie wybrała, ale co ja no to poradzę, że ta droga wybrała mnie. 

Nie śmiem się z nią kłócić.

Zobaczymy, dokąd mnie zaprowadzisz Jogo, ale pamiętaj, to ja narzucam styl i tempo marszu, a Ty możesz się temu jedynie przyglądać.

Wchodzisz w to Kochana?

Zapraszam!

Pierwsze spotkanie Oceanu Atlantyckiego z Natalią K.

Jest moc.... chociaż wiało, padało i rzucało żabami!
Kocham Was Oceany świata a Wy kochacie mnie... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz