piątek, 26 sierpnia 2016

Tak, moje Wampiry zawsze mi były przychylne... do czasu!

To była niedziela!

Szału w grafiku nie było - tylko cztery masaże!

W tym dwa z nich tak przedziwne, że długo zastanawiałam się, czy ich dziwność wynikała z mojej kondycji (a raczej jej braku - nie jestem w końcu cyborgiem!), czy też z energii klientów.

No bo jak to u licha możliwe, żeby jednego dnia zmieniał mi się nastrój aż tak radykalnie i w takim tempie?!

Cztery masaże, z czego dwa super, a dwa jakby z innej galaktyki.

Niektórzy wiedzą, że mam swój prywatny czujnik ludzi, a mianowicie przy niektórych mój angielski wprost płynie a przy niektórych zacina się i grzęźnie w gardle.

I ja mogę zrozumieć swoje zmęczenie ciągłym używaniem języka, którego szczerze nie trawię i ja mogę zrozumieć, że mam różne dni, ale żeby to się zmieniało w ciągu dnia cztery razy???

Do tego mój absolutny brak koncentracji i wyczucia klienta. Masakra! 

I co najciekawsze moje usta i gardło były zablokowane!

Ja się nawet do tych ludzi chciałam uśmiechać i zagadywać jak to czasem robię, ale moje ciało a zwłaszcza głowa były jak beton!

Pierwszy raz coś takiego miałam!

Najlepsza była twarz... to, jak ja wyglądałam wieczorem i na drugi dzień, to przeszło ludzkie pojęcie. Jakbym zjadła pięć czekolad, popiła mlekiem, a na wieczór jeszcze wrzuciła na ruszt kilogram jabłek.

Ja rozumiem, że alergeny, że alergia, ale że aż taka? 

Że nawet trzy wapna nie pomogły?

Dziś wyglądam jak Bogini - sen mi dobrze zrobił, ale refleksje pozostaną na długo!

Kiedyś miałam okazję masować kogoś, kto był moim wampirem energetycznym. Wyssał ze mnie całą energię, a do domu wróciłam zalewając się łzami.

To była jazda bez trzymanki!

Druga osoba, która zapewne zafundowałaby mi podobny stan, po prostu przyśniła mi się dzień przed, a że sen był okropny i obudziłam się pełna lęku, masaż odwołałam.

W sumie jeśli za stan mojej skóry nie była odpowiedzialna pomidorowa, jak ją podejrzewałam, ale Oni, to i tak nieźle.

Bo prócz nich, była jeszcze dwójka absolutnie pięknych ludzi (do nich jakoś gęba sama mi się uśmiechała!), jakby przyszli mnie chronić...

I być może to naprawdę była tylko zupa pomidorowa, ale to poczucie dziwności i totalnego odłączenia od klienta trudno na nią zrzucić.

Suma sumarum... krzywdy mi Wielkiej nie zrobili, choć była ich dwójka... jedno z nich nawet spory napiwek zostawiło! 

Tak, moje Wampiry zawsze mi były przychylne... do czasu!

W każdym razie... kolejny raz mówię wam głośno i wyraźnie: "Nawet nie próbujcie ze mną zadzierać! Dla Was mój gabinet i moje życie są zamknięte!"

Aniołowie... dziękuję! 

Wy zawsze jesteście u mnie mile widziani!

Ściskam Was mocno 
Wasza N.

P.S. A może to była jednak... pomidorowa?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz