wtorek, 9 sierpnia 2016

... i której nie ma, a jest jednocześnie.

Nie wyobrażam sobie życia bez muzyki....

Nie pierwsza zapewne i nie ostatnia uświadamiam to sobie wręcz boleśnie, bo zastanawiałam się ostatnio bez jakiego zmysłu moje Życie byłoby koszmarem...

I wiem, że zdecydowanie nie wyobrażam sobie życia w kompletnej, otaczającej mnie wszędzie ciszy.

Takiej ciszy, która dźwięczy w uszach, która przeszywa każdą twoją komórkę i której nie ma, a jest jednocześnie.

Co nie oznacza, że nie lubię spędzać czasu w ciszy czy masować przy wyłączonym sprzęcie, ale to nie to samo...

I żeby tak przestać słyszeć? 

Tak na zawsze?

Niewyobrażalne, bo ja mam tyle niespełnionych marzeń związanych z muzyką, a które tyle lat musiały czekać.

Bo ja bym chciała rozpocząć długi i namiętny związek z saksofonem i mikrofonem, ale na to pierwsze teraz wiem, że nie miałabym czasu, a na to drugie... na to drugie brak mi wciąż odwagi, a przecież wiem, że pochodzę z rodziny muzyków niespełnionych, a dziadzio mój grał na wszystkim, co wpadło mu w ręce.

To daje jakiś cień szansy, że jednak słoń mi na ucho nie nadepnął... oczywiście, że nie... wszystko, czego uczyli mnie w podstawówce grałam ze słuchu, bo nie umiałam czytać nut i nigdy nie czułam różnicy w czasie między ćwierć nutą, pół nutą i każdą inną nutą.

Do Re Mi... odrożniałam, ale wszystkie te czasy były jedną, wielką tajemnicą. I tylko modliłam się, żeby mi nikt nie dał do zagrania utworu, którego nie znam!

Ale że wszystko wiedzące społeczeństwo nigdy w sztuce nie wspierało nikogo, więc zostałam z tymi swoimi wspomnieniami najlepszych utworów zagranych na 6 i tych najlepszych szkicy, które wykonałam (tak, ja potrafiłam kiedyś szkicować!)

I tu nie chodzi o to, że mam poczucie bycia straconym talentem.

Nie, mam zamiar pożyć jeszcze z 50-60 lat, więc powinnam się wyrobić, ale trochę szkoda mi tego czasu, który przepadł, bo wszyscy mówili, że w życiu masz być kimś, ale w to "kimś" nigdy nie wkładali sztuki... nigdy!

I to mnie chyba boli najbardziej, że wielu mega zdolnych ludzi zostaje adwokatami, lekarzami, bo ktoś im wmówił, że mają być kimś, a zapomniał dodać, że mają być przede wszystkim sobą.

Muzyko, dobrze, że jesteś!

Dobrze, że dzięki Tobie płaczę, cieszę się i marzę...

Nigdy mnie nie opuszczaj 

Twoja wierna i bardzo nieśmiała 

N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz