piątek, 21 czerwca 2013

Słodkie rzeźbienie głowy :-)

Czy pieczenie ciast rzeźbi głowę?

Tak! Jak najbardziej! Moje pieczenie zawsze rzeźbi i nie jest to kwestia dorabiania ideologii do wydawałoby się mało znaczącej czynności. 

Argumenty za rzeźbieniem:
- poszerza horyzonty i rozwija - staram się sięgać po nowe przepisy, do starych wracam rzadko; dzięki temu zaspokajam potrzebę poznawania, eksperymentowania i ryzykowania :) 
- uczy cierpliwości - nic tak jej nie uczy, jak obieranie 1 kg truskawek z szypułek i krojenie ich na cztery części... o ucieraniu żółtek z cukrem nie wspomnę
- czasem chroni przed wyrzucaniem jedzenia do śmieci, bo przejrzałe owoce idealnie nadają się na wypieki
- zastępuje niekonstruktywne sposoby zapychania czasu takie jak FB, demotywatory.pl, sprawdzanie skrzynki mailowej po 30 razy dziennie i inne jakże wzniosłe i uduchowione czynności
- pozwala odciągnąć myśli od użalania się, umartwiania się, biadolenia, pitolenia i innego -enia
- daje czas do namysłu - jestem na 100% pewna, że gdyby nie pieczenie ciast, pisanie pracy magisterskiej zajęłoby mi 3 lata 
- sprawia przyjemność cukiernikowi jak i osobom obdarowanym ciastem
- upiec komuś ciasto, to jakby dać mu prezent (tak twierdzi moja przyjaciółka)

Argumenty przeciwko rzeźbieniu:
- bo to tylko pieczenie, a nie filozoficzna dyskusja... 
Powyższy argument brzmi tak idiotycznie, że aż żal go pisać!

Dla mnie to przykład na to, że z każdej najprostszej czynności można uczynić pracę dla głowy! Jestem tego absolutnie pewna! Nawet jadąc autobusem mam do wyboru: czytanie książki vs bezmyślne wgapianie się w szybę, zachwycanie się tym, co widzę za szybą vs denerwowanie się na głośną grupę przedszkolaków, które jadą tym samym autobusem, co ja. Spytanie samej siebie "jak się dzisiaj masz?" vs narzekanie, że nie ma klimy i jest za gorąco. Możliwości jest wiele, ale to ja decyduję, co z tej puli wybiorę. Czy to będzie coś dla mnie dobrego, czy nie.   

Ćwiczenie 2

Jadąc autobusem, tramwajem, pociągiem, metrem, trolejbusem, samochodem czy hulajnogą zaobserwuj swój oddech. Nic nie zmieniaj, nie wydłużaj go, nie skracaj, po prostu zaobserwuj, że oddychasz. Kilka minut dziennie wystarczy.

A oto moje dzisiejsze "rzeźby":


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz