piątek, 20 marca 2020

... z nikim się... nie dotkniesz... nie zderzysz... nie muśniesz przez przypadek...

W czasie kwarantanny i ja miewam swoje ściany...

O ile nie jest mi ten czas potrzebny do zatrzymania się, bo ja wciąż zatrzymuję się minimum kilka razy w tygodniu i nawet jak sporo pracuję, to zadbanie o siebie i ciało traktuję jako priorytet.

Nie jest mi ona również potrzebna do tego, żeby polepszyć relacje z bliskimi, bo Ci, którzy nimi są, po prostu... SĄ!

Nie potrzebuję jej również do tego, żeby więcej odpoczywać czy bawić się, bo są to dla mnie na tyle ważne sprawy, że nie ma dnia, bym przynajmniej kilku minut nie poświęciła dla nich.

Ale jest jedna rzecz, której odebranie jest jak zakaz oddychania... jest to dotyk!

Nie bez powodu zostałam kiedyś masażystką, nie bez powodu robię sesje BARS®/Facelift®, czy pracuję z dziećmi, bo zwyczajnie kocham dotykać ludzi i uwielbiam, kiedy ludzie dotykają mnie.

Brakuje mi zwykłych przytulasów moich wyjątkowych dzieci ze świetlicy i ich historii opowiadanych z takimi szczegółami, że nawet ja - dobry słuchacz gubię się w tym, kto, co i w kim się zakochał.

Brakuje mi uścisków, którymi witam się zawsze z tymi, których widuję regularnie jak i tymi, którzy pierwszy raz przychodzą do mnie na zajęcia.

Niby poza pracą stronię od ludzi, ale ich ilość spotykana przeze mnie jest tak ogromna, że mam wrażenie, jakby mi ktoś wybił miliony dookoła... 

Tak... dotyk jest czymś, czego nie zastąpi nic... żadne spotkanie on-line... żadna rozmowa telefoniczna... żaden skype i messenger.

Fajnie, że teraz tak wiele rzeczy jest dostępnych on-line... niefajnie, że z nikim się przy tym nie dotkniesz... nie zderzysz... nie muśniesz przez przypadek...

www.pixabay.com
A teraz nieco inna refleksja na temat życia on-line...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz