sobota, 8 lutego 2020

... poproś o kogoś, kto Ci to dostarczy!

Kiedy nie otrzymałeś czegoś od swoich rodziców, poproś o kogoś, kto Ci to dostarczy!

Kiedy pracuję z dziećmi w świetlicy, które mają rodziców w klimacie "dają 500+, to zabiorę moje dziecię z domu dziecka" zastanawiam się, na ile te dzieci świadomie proszą o fajnych dorosłych i przy okazji... kim/czym mogę dla nich być, żeby dać im to, o co proszą.

Bo w psychoterapii opłakuje się to, czego nie dostało się od rodziców i niektórzy opłakują to prawie całe swoje dorosłe życie, zamiast stwierdzić: "Ok, ci ludzie mi tego nie dali i już nigdy nie dadzą, kto chce mnie tym obdarować?"

Piszę o tym nie bez powodu, bo doświadczam tego będąc po obu stronach... tej, która prosi o kogoś, kto obdaruje mnie tym, czego nie dostałam od Rodziców, bo oni tego nie dostali od swoich ( i to jest ok!) i tej, która obdarowywuje tych, którzy o taką mnie poproszą.

Bo jakby to było wiedzieć, że rozliczanie kogoś 
za coś nic nam nie da i zamiast tego prościej jest... 
poprosić o kogoś, kto nam to sprezentuje? 

I tak wracając do moich dzieci i do tysięcy, które przewinęły się przeze mnie w ciągu ostatnich 10 lat... jakby to było wiedzieć, że część z nich (a może wszystkie!) o mnie poprosiła... taką niby panią wychowawczynię, ale chcącą czasem pobyć... matką? W prawdzie najgorszą na świecie, bo czasem zapominam jak mają na imię, ale widać o ten szczegół nie poprosili Wszechświata :P A ja zawsze chętnie w tą rolę wejdę, bo ucząc dorosłych też często czuję się jak... matka... więc... 

Jakby to było wiedzieć, że możemy o siebie... 
poprosić i skoro na to wcielenie wybraliśmy rodziców nieciekawych 
(klimat OPS, alkohol i inne), to możemy poprosić 
o ciekawych, mądrych i ważnych dorosłych? 

Ja tym się właśnie staję dla każdego młodego człowieka powyżej 9 r.ż., którego spotkam... i dla każdego dorosłego, który wymaga odrobiny wychowania... a za prawdę wam powiadam z dziećmi idzie prościej niż z dorosłymi, którzy dorośli są jedynie, bo ktoś im kiedyś wręczył dowód!

Gdyby spojrzeć na sprawy od tej strony, nagle patchworkowe rodziny stają się... magiczne... adopcja staje się... magiczna... dom dziecka ma ogromne szanse być... magiczny, bo już nie skupiasz się na tych, którzy zawalili, ale na tych, którzy chętnie obdarują dziecko tym, czego w domu już nigdy nie dostaną.


www.pixabay.com

Ale ja to dziwna jestem... ja zawsze widziałam magię tam, gdzie wszyscy widzą cierpienie i problemy...



Nie otrzymałeś czegoś w domu rodzinnym?
Poproś o ukazanie się kogoś, kto Ci to da (nawet na 5 minut!)?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz