sobota, 24 marca 2018

"... bo każdy zasługuje przynajmniej raz w życiu na owacje na stojąco..."

Czasem wybieram się do kina ot tak, żeby odsapnąć, pośmiać się i pokrzepić własne serce.

I dlatego wybór kina familijnego jest czymś, co pada rzadko, ale tym razem ugięłam się, bo zwyczajnie na mocne kino nie miałabym siły. 

Padło na film "Cudowny chłopak".

Jeśli ktoś w nim widzi tylko proste, lekkie i przyjemne kino familijne, to prawdę mówiąc szkoda, żeby wydawał na to kasę. 

Trudno właściwie jednym zdaniem opisać, o czym jest ten film. Jeśli ktoś uważa, że o chłopcu ze zdeformowaną twarzą, no cóż... masz rację!

Historia jednego bohatera, który nigdy bohaterem by nie był, gdyby nie inni bohaterowie, którzy go otaczają. 

Historia jednego bohatera, otoczonego innymi wielkimi bohaterami, którzy w przekonaniu o swojej małości, patrzą z podziwem na tego jedynego zapominając o tym, jak wielcy sami są i jak sami toczą nie jedną wewnętrzną walkę... i ją wygrywają!

Nie wiem, czy to kwestia dnia, jaki miałam, etapu w życiu, ale właściwie prawie cały film przesiedziałam ze ściśniętym gardłem i łzami wzruszenia... a końcówka... cóż... jak bardzo wtedy potrzebowałam usłyszeć pewne słowa, to tylko ja wiem... a brzmiały one mniej więcej tak:

"... bo każdy zasługuje przynajmniej raz w życiu 
na owacje na stojąco..."

No zachlipałam jak bóbr i chciałam wstać i zacząć bić brawo!

Tak, kurde!

Tak, każdy z Nas na to zasługuje!

I Ty, i Ty, i Ty... i Ja!

Dzięki Ci Cudowny Chłopaku <3 


"... bo każdy zasługuje przynajmniej raz w życiu 

na owacje na stojąco..."



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz