wtorek, 25 marca 2014

"Uczę się żyć bez oczekiwań"

Uczę się żyć bez oczekiwań.

Tak, dobrze przeczytałeś/aś. 

Bez oczekiwań.

Zauważyłam, co odkryciem wielkim nie jest, że im mniej ich mam, tym mniej doświadczam rozczarowań. 

Im mniej mam oczekiwań, tym mam większą ciekawość tego, co mnie czeka. 

Im mniej mam oczekiwań, tym mam więcej zgody na to, co dostaję. 

I chyba nic więcej nie jestem w stanie napisać na ten temat.

I niestety nie mam zielonego pojęcia, jakie zaproponować Wam ćwiczenie...

Co mi w tym pomaga?

Taniec... wróciłam do tańca, zapisuję się na warsztaty, projekty różne, różniste... i nie czytam ich opisów! Może się to wydawać banalne czy nawet idiotyczne, ale dzięki temu w mojej głowie rodzi się mniej oczekiwań, a im mniej oczekiwań, tym mam więcej otwartości na to, co daje nauczyciel. 

Czy to działa?

Tak, póki co działa i póki co wychodzę z zajęć zadowolona, bo przeważnie otrzymuję to, czego się nie spodziewałam, że otrzymam. I jest w tym wiele magii i nieprzypadkowości. I to mnie w tym kręci najbardziej :-)



[Nie mam pojęcia, co się wydarzy. I kocham to.]




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz