niedziela, 11 sierpnia 2013

Dziś zaliczyłam swój własny Everest... (10-08-2013)

Kraków, 10-08-2013

To, co dla jednych jest Gubałówką, 
dla innych jest Mount Everestem.


Dziś zaliczyłam swój własny Everest. 

W nocy lało, była burza - szanse na poranne wyjście w góry znikały z godziny na godzinę.

Godzina 6:00 - pada.

Godzina 6:30 - pada.

Godzina 7:00 - przestaje padać.

Stwierdzenie "zaczęło się przejaśniać" byłoby zbyt optymistyczne. W każdym razie nie padało, a chmury zaczęły podnosić się do góry i odsłaniać szczyty. 

Decyzja? Idę. Najwyżej cofnę się i zrezygnuję. 

Mój cel to Szpiglasowy Wierch - pierwszy w życiu szczyt z rejonu Tatr Wysokich. Ze zdobyciem samego szczytu nie było problemu (tylko trochę ciężko z plecakiem 8kg). Problemy zaczęły się przy zejściu z Przełęczy Szpiglasowej - pojawiły się łańcuchy. Nie byłoby pewnie w nich nic strasznego, gdyby nie to, że byłam sama (pierwszy raz w życiu w górach), przez mgłę nie było widać zbyt wiele, kamienie i łańcuchy były mokre, a moje nogi po 3 m schodzenia zaczęły się trząść w niekontrolowany sposób (i to bynajmniej nie z zimna). Im dłużej stałam w jednym miejscu i rozmyślałam nad swoim strachem, tym drgawki były silniejsze. Tak, bałam się i to bardzo. Nic mnie nigdy nie skonfrontowało mocniej z moim strachem, niż ten krótki odcinek łańcuchów. Z mojego punktu widzenia ciągnął się w nieskończoność, ale nauczył mnie więcej, niż wszystkie godziny terapii, grup rozwoju osobistego i treningów interpersonalnych (intra też) razem wzięte. Bycie na tu i teraz, a nie myślami 5 m do przodu to jedna z najcenniejszych i najtrudniejszych lekcji jaką otrzymałam. Ach, jak często chcę mieć zaplanowane następne 10 lat życia, a jak rzadko żyję tym, co się dzieje w danym momencie. Bycie ze swoim strachem, opiekowanie się nim, mówienie do siebie "dobrze ci idzie, tutaj masz następny stopień, dasz radę". Jeszcze nigdy nie czułam się tak blisko sama ze sobą. Nigdy nie sądziłam, że mogę być takim oparciem dla samej siebie.

Mój Mount Everest okazał się do pokonania dzięki odwadze i zaufaniu do siebie. Tak, to była jedna z najcenniejszych lekcji w życiu, jaką kiedykolwiek otrzymałam. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz