Dziś czas na post poważny, bez poczucia humoru, dowcipu i uśmiechu. Tak, wiem! Zaraz się zrobi grobowa cisza i przy piątym zdaniu nikt nie będzie chciał tego czytać, dlatego tym razem będzie krótko. Obiecuję :-)
Od kilku dni chodzi za mną refleksja dotycząca szeroko pojętych pochwał, ocen, opinii czy krytyki. Odkryłam coś, co odkrywcze nie jest, że słysząc krytykę albo czyjąś niepochlebną opinię, mam zrypany nastrój na najbliższe kilka godzin/dni. Pochwała na szczęście w moim przypadku działa odwrotnie. Odkrycie to żadne, bo u większości z nas tak to wygląda. Taką szamotaninę emocjonalną obserwuje u siebie od kilku miesięcy. Oczywiście była ona ze mną od zawsze, ale kto by tam na nią zwrócił uwagę jeszcze kilka lat temu.
Dziś zwracam na nią uwagę i coraz więcej centymetrów mnie nie ma na nią zgody.
Dlaczego mam mieć kiepski dzień tylko dlatego, że ktoś, coś powiedział?
Dlaczego mam się poczuć sama ze sobą dobrze tylko dlatego, że ktoś, coś powiedział?
NIE!
Bunt!
Basta!
Nie mam recepty na ten emocjonalny rollercoaster. Zaczynam od zera, a krokiem pierwszym będzie obserwacja i nic poza nią.
Dziś zwracam na nią uwagę i coraz więcej centymetrów mnie nie ma na nią zgody.
Dlaczego mam mieć kiepski dzień tylko dlatego, że ktoś, coś powiedział?
Dlaczego mam się poczuć sama ze sobą dobrze tylko dlatego, że ktoś, coś powiedział?
NIE!
Bunt!
Basta!
Nie mam recepty na ten emocjonalny rollercoaster. Zaczynam od zera, a krokiem pierwszym będzie obserwacja i nic poza nią.
Coś w tym jest. Często najbardziej błaha krytyczna opinia wobec nas sprawia, że zupełnie niepotrzebnie się nią przejmujemy.
OdpowiedzUsuńOj tak! Czasem jedno słowo rozpamiętuję 2 dni ;-)
OdpowiedzUsuńW drugą stronę też robimy sobie kuku, bo dlaczego ja sama ze sobą mam się czuć dobrze albo być z siebie zadowolona tylko dlatego, że mnie ktoś pochwalił? A co jak za tydzień nikt mnie nie pochwali?
mogę podkraść demota na face'a ? :) strasznie mi się spodobał i post również. To nie jest fajne, ze jestesmy w większym lub mniejszym uzależnieni od opini innych na nasz temat. Ja się przejmuje mocno i w rezultacie karcę sama siebie za to, ze sie przejmuje, co powoduje, ze sie wsciekam jeszcze bardziej :) Z tym chwaleniem to tez sie zgadzam. To mi przypomina mojego byłego szefa, który mnie chwalił i dawał premie za takie rzeczy, za które za bym siebie nie nagradzała, ale nigdy nie nagrodził za coś dużego i wartościowego z czego byłam dumna i mimo dodatkowych pln na koncie nie czułam się z tym dobrze.
OdpowiedzUsuńKradnij, kradnij :)
OdpowiedzUsuń