piątek, 31 października 2014

Czasem musisz sie cofnac, zeby moc pojsc dalej...

Dzisiaj cofam sie w mojej podrozy o jakies 53km... 

Jest w tym cos magicznego...

Czasem musisz sie cofnac, zeby moc pojsc dalej... 

Wczoraj plywalam w najczarniejszym jeziore, jakie kiedykolwiek widzialam.

Nie, nie bylo tam krokodyli, ani wezy, ani niczego innego, co mogloby mnie zjesc!

Dzis rano pracowalam w ogrodzie...

A jutro?

Nie mam pojecia, co bedzie jutro.

Jutro bede w Albany, ale co bede robic, pozostaje niewiadoma rowniez dla mnie.

Czasem dobrze nie miec planow i poddac sie temu, co przynosi podroz, a poki co przynosi mi sporo dobrego. 

P.S. Ale sa momenty, kiedy ten brak planow jest wyjatkowo trudny... nawet bardzo trudny... ale widze w tym lekcje dla siebie... bardzo cenna lekcje...

środa, 29 października 2014

If you don't observe the ocean...

Even if you don't observe the ocean,
the ocean observes you...
These words came to me when I was swimming in the ocean first time in my life.
You really feel that you are not alone...
You really feel that there is something that terrifies you so much...
This is the ocean, the power of nature....
[dedicated for my friends who don't know Polish - Marni T. :*]
----------------------------------------------------------------------------------------------
Nawet jesli nie obserwujesz oceanu,
ocean obserwuje Ciebie
Te slowa przyszly do mnie, kiedy plywalam poraz pierwszy w oceanie.
Jest moment, w ktorym naprawde czujesz, ze nie jestes sam...
Jest cos takiego w oceanie, co cie przeraza...
Taki jest ocean, taka jest potega natury...
[dedykowane dla moich przyjaciol,, ktorzy nie znaja polskiego - Marni T. :*]


wtorek, 28 października 2014

Jak jest na koncu swiata?

Jak jest na koncu swiata?
 
...
...
...
...
 
Nie jestem w stanie znalezc odpowiednich slow, zeby opisac to, jak mi tutaj dobrze. Mieszkam u wspanialej rodziny - klasyczne 2+2 plus dwa psy. Cudownie jest widziec ludzi, ktorzy sa sobie bliscy i naprawde sie kochaja.
 
Zaliczylam dzis pierwsza w zyciu przejazdze Harleyem.... jedyne slowa, ktore mi teraz przychodza do glowy sa slowami niecenzuralneymi - pomine je ze wzgledu na moja Mame, ktora nie przepada za tym, kiedy przeklinam... wracam do PL i robie prawo jazdy kategorii A. Mowie serio!
 
Widzialm najpiekniejsze plaze swiata... to znaczy w sumie widzialam taka, ktora zajmuje 6 miejsce wsrod plaz na swiecie... chcialabym zobaczyc nr 1, skoro bedac przy numerze 6 porzadnie zastanawialm sie, czy ja nadal zyje i czy to nie jestem przypadkiem w niebie.
 
Z moim angielskim dzieja sie rozne rzeczy. Im dluzej tu jestem, tym siniejszy jest moj polski akcent... w sumie lepiej, ze polski, niz niemiecki... ciekawe to niesamowicie... a jak ktos mnie pochwali, to mowie gorzej niz mowilam ;)

Bylam dzis w kinie... film po angielsku byl... jakby mnie poproszono o przetlumaczenie dialogow... coz ;) Ale glowne przeslanie zrozumialam, a chyba to jest najwazniejsze, prawda?
 
Esperance to miejsce, z ktorego wyjazd nie bedzie latwy... polubilam moja "rodzine" bardzo mocno, bo trudno nie lubic kogos, kto Ci mowi o 15:15, kiedy wrociles wlasnie z ogladania plaz, kapieli w oceanie, ze za 20 minut masz byc gotowa, bo masz zalatwiona przejazdzke na Harleyu...
 
Za 2 dni jade do Albany i akurat trafie na 100 rocznice... czegostam ;) Australijczycy sa niezwykle dumni ze swojej historii, ludzi, ktorzy walczyli na froncie i w ogole... jest w tych ich pomnikach cos uroczego i wspanialego :) My w Europie swietujemy 500 rocznice... oni setne, ale robia to z taka duma i radoscia, ze az milo popatrzec.

Zostawilam w Perth kostium kapielowy (jak dobrze, ze wzielam bikini!) i to cos, co pozwala podlaczyc polski kabelek do australijskiego kontaktu... bo sa miejsca, ktore warto odwiedzic jeszcze raz.

sobota, 25 października 2014

Na koniec swiata...

Jade jutro na koniec swiata.
 
Kto nie wierzy, niech sprawdzi na mapie, gdzie jest Esperance.
 
Tak wyszlo, ze spie dzisiaj w hostelu. Najtanszym chyba w tym miescie bo za 17 dolcow. Wole klimat polskich schronisk chociaz standard maja porownywalny. Mam podejrzenia, ze tu nie pospie.
 
Paletalam sie dzisiaj po miescie. O ile pierwsze 2-3 godziny byly super, przy kolejnych tracilam cierpliwosc sama do siebie.
 
Czym zaowocowalo ow paletanie sie?
 
Znalezieniem stoiska Czerwonego Krzyza, na ktorym sprzedawali rozne uzywane rzeczy... i tam znalazlam pereuke.
 
Ksiazke Anthonego de Mello "Przebudzenie" ... po angielsku. Kosztowala 3 dolary... 2 zostawilam w prezencie... przyda sie na 10 godzinna podroz do Esperance.
 
Paletanie sie ma swoje plusy.
 
Utraciwszy cel, cel sam mnie odnalazl.
 
Bylam w kolejnej galerii prac Aborygenow.
 
Stanie przed niektorymi obrazami nie nalezy do latwych... czesc z nich wyglada jakby wirowala... a wirowanie ma to do siebie, ze wciaga... moge patrzec na nie najwyzej kilka minut... ale to co wtedy czuje jest nie z tego swiata...
 
Na nowo odkrywam muzyke i sztuke.
 
Wzrusza mnie Chopin, uliczny grajek i akordeonista.
 
Paletanie sie ma swoj sens... bardzko ukryty, ale ma...

czwartek, 23 października 2014

Glaskalam kangury za uszami...

Mam zdjecie z koala, wombatem, possumem, wezem i krokodylem.

Zartuje, z tym ostatnim nie mam fotki, ale widzialam go w parku... przez szybe... wiem, nie liczy sie... ALE widzialam!!!

Glaskalam kangury za uszami - lubia to skubance!

W parku spotkalam 3 Polakow... moj zachwyt byl odwrotnie proporcjnalny do ich. Poziom rozmownosci w skali od 1 do 10 oceniam na 1... bez komentarza!
Jak im powiedzialam, ze nie mam planow, nazwali mnie podrozniczka... ciagle mi to slowo nie lezy...

Gralam w Scrabble po angielsku i ogralam G., u ktorej spedzilam 2 cudowne dnie na przedmiesciach Perth.

Dziennie ucinam ze 3 przemile rozmowy z przypadkowo spotkanymi ludzmi... i stwierdzam, ze to jest najmlisza i najwazniejsza czesc mojej podrozy. 

Teraz jestem w Centrum Perth... i nie mam ochoty stad wyjezdzac. Nie wiem, czemu, ale polubilysmy sie od pierwszego wejzenia!

Dzis wieczorem ide na spotkanie klubu ksiazki... panie beda rozmawiac o ksiazce, ktora przeczytaly... ciekawe, ile z tego zrozumiem ;) Ale niewazne! Spotkanie bedzie w domu kobiety pochodzacej z Indii... czy spotkaloby mnie cos takiego, gdybym nocowala w hostelach??? I don't think so! [nie sadze!]

Jutro zamierzam sie kapac w oceanie razem z D., u ktorej mieszkam!!

Zaczelam pic herbate z mlekiem, wino i jesc obfite kolacje (bo tutaj wszystko jest na odwrot i kolacja to najwiekszy posilek!).

Wybaczcie znajomi wegetarnianie... jakie oni tu maja smaczne mieso!!!

Powoli w mojej glowie zaczyna sie tworzyc plan... wokol tego planu jest duzo spokoju.

Dobrze mi tu... Perth mi sluzy... moj katar powoli znika.