piątek, 19 lipca 2013

"Bo ja nie lubię swojej pracy..."

Przeważnie na nią narzekamy. Nie lubimy jej, bo: "szefa mam do kitu, za daleko od domu, mam za dużo pracy, mam za mało pracy i nudzę się".

Wyjścia według mnie są dwa (jedno prostsze od drugiego ;-)

1) Zmienić pracę
Tak, tak, już słyszę, jak mówisz: co ona pie...?! Łatwo powiedzieć, dziś praca nie leży na ulicy, trzeba szanować tę, która jest, w pracy nie muszę się realizować. Skoro tak uważasz, tak wybierasz, to mi nic do tego i absolutnie szanuję taką decyzję (tylko te pretensje do całego świata jakoś mi nie pasują do tej całej decyzji o niezmienianiu pracy...)


2) Odnaleźć w tym ukryty sens
Absolutnie nie mam wątpliwości co do tego, że wszystko dzieje się po coś i ma sens, czasem bardzo ukryty, ale ma. Na marginesie odkąd zaczęłam tak myśleć i czuć, jakoś życie stało się mniej uciążliwe i wkurzające, a z głowy wyrzuciłam pytanie: "czemu to akurat mi się przytrafia?". W jednej z książek Beaty Pawlikowskiej czytałam o człowieku narzekającym na swoją pracę, że jest bez sensu, że traci w niej czas, bo to co ma do wykonania zajmuje mu 5h, a pozostałe 3h spędza na FB. Wkurzało go to, że nie ma przez pracę czasu na realizowanie swoich pasji. Ów mężczyzna dostał solidny ochrzan od Beaty, dlatego że nie widział w tym jednej cudownej według mnie rzeczy. 3h podczas których ślęczał na FB mógł poświęcić na swoją pasję (czytać, śledzić fora, uczyć się itp.!) A przy okazji zarabiał pieniądze i mógł sobie pozwolić na podróżowanie, aparat foto czy cokolwiek, co było jego pasją.
(WOW! jak my sobie czasem lubimy utrudniać i zatruwać życie!)


Właśnie dostałam pracę w podobnym charakterze - kilka godzin w tygodniu na dyżurze, z czego uczciwie przepracowanych będzie tylko część tych godzin. Początkowo podobnie myślałam, że daleko do pracy, że będę się tam nudziła itd. A dziś piszę tego posta jadąc autobusem, który zawiezie mnie tam, a w torbie mam na wszelki wypadek 2 książki i wydrukowane artykuły, które muszę przeczytać jeszcze raz i zredagować. No i jest czas na pisanie, jeśli najdzie mnie taka ochota.
Nawet pod względem wyrzutów sumienia jestem czysta, bo na co dzień wykonuję taką pracę, że tyle godzin, ile wpiszę sobie do grafiku, tyle przepracuję, a nawet jeszcze więcej, bo dochodzą do tego godziny spędzone w domu nad przygotowaniem się do niej (uroki pracy trenera). Z zazdrością i pukaniem się w głowę słuchałam osób, które mówiły: "mam dyżury tutaj i nikt na nie przychodzi". "Jak ja bym czasem chciała, żeby grupa nie przyszła na warsztat" - myślałam wtedy. Pracuję z grupami od 4 lat i taka sytuacja zdarzyła mi się może ze 2 razy.

Także to, co z pozoru nierozwojowe i bez sensu, po głębszej analizie nabiera znaczenia i jakiejś wartości.

Oczywiście zawsze można szukać pracy idealnej, ale skąd mam wiedzieć, że akurat ta, którą mam taka jest, skoro nie miałam okazji zbadać, co jest dla mnie wyznacznikiem jej idealności bądź jej braku.

-> Jeśli masz w pracy wolną godzinę, poświęć ją na relaks albo hobby
-> Jeśli chodzisz do pracy na 9 i mówisz, że nie masz czasu na sport, wstań wcześniej i idź biegać / pływać

Jeśli pomimo usilnych prób odnalezienia sensu w swojej pracy, nic Ci z tego nie wyszło, to... zapraszam do przeczytania następnego posta ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz