piątek, 29 listopada 2019

...pytanie musi mieć przestrzeń, by móc rozkwitnąć mądrością siebie...

W momencie, w którym dochodzę do ściany albo nie do końca wiem, co mam zrobić, zabieram się za sprzątanie i wyciąganie z szaf tego, co żyje w wiecznym chaosie.

Nawet zaryzykowałabym stwierdzenie, że do chaosu w szafach zatrudniane są specjalne Krasnale i co zrobisz w nich porządek, one co noc wprowadzają w szafie chaos.

Wczoraj przegląd butów... bo niektóre z nich utknęły w ślepych uliczkach i już nigdzie razem nie dojdziemy.

Następnie szaliki i chustki... bo nie wszystkie już dodadzą mi uroku i zadbają o moje ciepło, kiedy silny wiatr zahula w okolicach szyi.

Do tego klasyczne sprzątanie... by widzieć więcej i mieć z tym pokój i spokój, a nic tak nie dodaje klarowności mieszkaniu jak odkurzacz i mop.

Dziś jeszcze zerknę do szaf z kawą i herbatą, by po pierwsze sprawdzić, co ja tam właściwie mam, zostawić to, co najlepsze dla najważniejszych, a na inne miejsce dać to, co dla reszty ;) A stare, rozsypane... cóż, tego nawet Krasnale nie tkną!

I tak dzięki sprzątaniu, przeglądaniu rzeczy, wyrzucaniu tych, które już się do niczego nie przydadzą, a zostawieniu jedynie tych, które będą wnosić radość, mam więcej pokoju i spokoju.

I Tobie Czytelniku też radzę znaleźć swój sposób na życiowe ściany.

Oczywiście do wszystkiego można zadać odpowiednie pytanie, ale pytanie musi mieć przestrzeń, by móc rozkwitnąć mądrością siebie i przynieść to, co na ten moment będzie najlepsze... <3  

www.pixabay.com

wtorek, 26 listopada 2019

"Nie przejmuj się, ja też tego nie potrafię!"

Kiedy chcesz zaimponować i robisz deser, który Ci zawsze wychodzi, licho czai się za rogiem.

Jest pewien pyszniutki deser, bez pieczenia i zbędnego stania w kuchni, który zrobi nawet dziecko. Jedną z warstw tej pyszności jest budyń, który przeważnie robię z własnego przepisu, bo ten kupny jakoś mi w tym przypadku nie pasuje. 

Budyń to sprawa prosta, która wychodziła mi absolutnie ZAWSZE do momentu, w którym nie usłyszałam od znajomego, że on wiele rzeczy w kuchni potrafi, ALE budyń to mu nie wychodził nigdy. 

Ok, informacja jak informacja. Pokiwałam głową ze zdziwienia i tyle.

Przyszedł dzień deseru ostatecznego, prezentacji go światu i co ja widzę 24h od jego zrobienia?

Że do budyniu dodałam.... za dużo mleka, bo nawet czas spędzony w lodówce nie pomógł warstwie budyniowej na tyle mocno się połączyć, żeby deser był, że się tak wyrażę... sztywny i nie rozpadał się pod nożem w trakcie krojenia.

Uśmiałam się z tego okrutnie i zadałam pytanie:

"Jak wiele rzeczy psuję, sprawiam, że mi nie wychodzą 
i w jak wielu miejscach udaję głupszą niż jestem, 
żeby inni czuli się ze mną dobrze?"

www.pixabay.com

O losie... głupoto Ty moja... dobrze, że to tylko budyń niemający wpływu na jakość deseru - kilka osób go jadło i aż uszy im się trzęsły... ale umniejszanie sobie i specjalne pokazywanie siebie w klimacie: "Nie przejmuj się, ja też tego nie potrafię!" to już poważniejsza sprawa... powiem szczerze... sytuacji, miejsc i ludzi było przed moimi oczami tyle, że by mi blachy nie starczyło, by to w spokoju zajeść i potem dzielnie przetrawić. 

Nie psujmy tego, co robimy świetnie tylko po to, żeby pasować do innych i żeby Ci inni czuli się z nami dobrze!

Niech moc budyniowa będzie z Nami!

P.S. Budyń jest rewelacyjnym przykładem na to, jak WSZYSTKO absolutnie wszystko może być dla nas wkładem... wystarczy zadać do tego odpowiednie pytanie <3 

sobota, 23 listopada 2019

"Bo dzieci i młodzież sprawdzają, czy my jesteśmy dorośli!"

Jako psycholog, trener raz na jakiś czas mam tzw. superwizję. Przychodzi "mądrzejszy" i starszy i słucha tego, z czym reszta sobie radzi gorzej lub nie radzi wcale... czasem komentując to, co usłyszy.

Rzadko mi się zdarzało, żeby to, co powiedział superwizor zostawało mi na dłużej niż 5 minut, ALE wreszcie trafiłam na superwizora z klasą, od którego usłyszałam następujące słowa:

"Bo dzieci i młodzież sprawdzają, 
czy my jesteśmy dorośli!"

No powiem szczerze... usłyszałam to miesiąc temu, a wierci mi to dziurę w głowie do teraz, bo tak mądrych słów nie słyszałam chyba nigdy.

Ale przejdźmy do sedna... czy naprawdę dorosły człowiek miałby problem z tym, że:
- dziecko nie chce czegoś zrobić i trzeba mu to powtarzać 120 razy?
- jest wściekłe?
- krzyczy "nienawidzę Cię"
- młodzież raz chce z nami rozmawiać, a raz nie chce???
- i miewa "humory"????

www.pixabay.com

No właśnie... teraz przejdźmy do relacji dorosły - dorosły... to znaczy do tych relacji, gdzie spotyka się dójka ludzi powyżej 18 r.ż. nazywanych potocznie "dorosłymi" ;)

Czy dorosły człowiek miałby problem z:
- dogadaniem się na spokojnie z drugim dorosłym?
- emocjami, które chcą czasem wziąć górę?
- zawiścią?
- słuchaniem innych?
- fochami... (patrz: foch jako podstawowa forma komunikacji!)
- ... mam wymieniać dalej???

Jak bardzo jesteśmy wciąż niedorośli, a udajemy przed dziećmi, młodzieżą, partnerem, że nasze ukończone 18 lat oznacza dojrzałość i mądrość?

Dla mnie od momentu tej superwizji pytanie: czy ja tutaj wybieram dorosłość czy zachowuję się jak szczyl? weszło do pytań podstawowych mojego życia zarówno zawodowego jak i prywatnego i prawdę mówiąc to kolejne pytanie, które stawia mnie do pionu odpowiedzialności i klarowności bycia z drugim człowiekiem.

Po milion kroć dziękuję Pani Superwizor za te słowa <3 

Dorosłość... odpowiedzialność... i klarowność relacji włącz! 

czwartek, 21 listopada 2019

4 NAJ rzeczy, które usłyszałam dzięki Access Consciousness

Access Consciousness to zestaw totalnie pragmatycznych narzędzi w formie pytań, mantr i setek procesów na Ciało takich jak sesja BARS czy też Facelift, które zapraszają do dialogu wszystko, co do tego dialogu zaprosić zechcesz.

Od jakiegoś czasu zastanawiam się, co ja uwielbiam w tym podejściu i wyszły mi z tego 4 NAJ rzeczy, które zmieniły w moim życiu wiele, a które przede wszystkim włączyły odpowiedzialność za siebie, swoje życie, związki, finanse, biznesy, ciało i wszystko to, co mnie otacza.


4 NAJ rzeczy, które usłyszałam dzięki Access Consciousness, przeczytałam w nie jednej AC książce i które sama chętnie powtarzam jako nauczyciel sesji BARS i Facelift:

To TY wiesz, a nie nikt inny... co jest dobre dla Ciebie, Twojego życia, biznesu, Ciała <3

Szczęście to tylko WYBÓR! - więc przestań biadolić o kiepskim dzieciństwie, surowych nauczycielach, traumach sprzed 20 lat, okropnym mężu/żonie/dzieciach i że rząd mamy nie taki jak trzeba.

Punkt widzenia kreuje Twoją rzeczywistość -  jeśli uważasz, że życie jest okropne... masz rację! Wszyscy mężczyźni są tacy sami... masz rację! Nigdy nie będziesz zarabiać tyle, ile chcesz... masz rację!

A gdyby założyć, że wszystko jest z nami OK, tylko czasem wybieramy głupotę? - ja już powyżej dziurek w nosie mam szukania w sobie tego, co nie działa, co wymaga naprawy i sprawia, że wciąż czuję się niepoprawna, nie taka jak trzeba, za mało świadoma, za mało uduchowiona... skończyłam z osądzaniem siebie i ciągłym przepracowywaniem! Teraz po prostu... JESTEM!



Powyższe teksty kopią mnie w tyłek odpowiedzialności za swoje życie i niezwalania tego na kogokolwiek innego!

Efekt?

Mam życie, jakie zawsze chciałam mieć i co najlepsze wiem, że to dopiero czubek góry lodowej i początek podróży życia.


Grafik aktualnych klas znajdziesz na stronie:
www.nataliaknap.com.pl/szkolenia/

... bo ICH wybieram... bo są dla mnie naprawdę ważni...

Od jakiegoś miesiąca czy dwóch będąc w Świdnicy... a może w Krakowie czy też stolicy... doszłam do wniosku, że mam już dosyć ilości.

Ilości ludzi, ilości kaw, ciast i czasu, jakie spędziłam z setkami tych, którzy przewinęli się przez moje życie w ciągu ostatnich 10 lat.

Nie zrozumcie mnie źle, to był fajny czas, aromatyczne kawy, pyszne herbaty  ALE ja w wieku 33 lat wchodzę w etap Wielkiej Piątki.

www.pixabay.com
Wielka Piątka oznacza dla mnie 5 najważniejszych relacji, jakie tworzę i na jakich zależy mi najbardziej, a w związku z tym, że doba trwa 24h, a moja głowa mieści coraz mniej kaw o niczym, herbat dla samej herbaty, postanowiłam skupić się w życiu prywatnym na nie więcej niż 5 "osobach".

"Osoby" zyskały nawias, bo moje Ciało też jest w tej Wielkiej Piątce. 

Mam teraz czas, w którym mogę nie mieć zbyt wiele czasu dla wielu ALE dla najważniejszych ten czas jest ZAWSZE, bo o ile tych "wielu" w sytuacjach kryzysowych redukowało się do zera, o tyle Ci najważniejsi byli i przede wszystkim JA dla nich też chcę być.

Może to okrutne... może wyniosłe, ALE Wielka Piątka sprawia, że pewne osoby, pewne wypite z nimi kawy, zjedzone ciasta są najważniejszymi kawami świata i tym kawom dziś chcę poświęcać swój wolny czas <3

Bo mogę... bo chcę... bo ICH wybieram... bo są dla mnie naprawdę ważni... i ja jestem wybierana przez nich i ważna dla nich <3 

A kim dla Ciebie jest Wielka Piątka?

Możesz umieścić w niej Ludzi... Rodzinę... Zwierzęta... swoje Ciało... Biznes...  nawet samochód ma prawo się tam znaleźć, bo doskonale wiem, jak wiele życia i jak wiele wspaniałości mają w sobie rzeczy "martwe". 

Nie ma na tej liście kogoś, kogo musisz umieścić i nie ma też kogoś, kogo umieścić Ci nie wolno... ta lista ma prawo zmieniać się w ciągu Twojego życia, a może zostać taka, jaką ją w swojej głowie stworzyłeś.

Proszę Cię tylko o jedno... nie zapomnij umieścić w niej SIEBIE <3