niedziela, 3 czerwca 2018

... jak w domu...

Przyszedł taki moment w moim życiu, że gdzie bym nie pojechała, czuję się tam dobrze... jak w domu... i tylko te pytania od innych: "Ooo, to może byś tam zamieszkała?" wybijają mnie z mojego bycia i wkurzają na maksa... bo to, że gdzieś jest mi dobrze, nie oznacza, że chciałabym tam mieszkać.

"Dom mój, gdzie stopy moje", to cytat z któregoś z poprzednich wpisów, który wciąż powtarzam jak mantrę.

Dobrą mantrę, bo czyż nie jest cudne to, że gdziekolwiek mnie stopy nie poniosą, tam czuję się jak u siebie?

Moim zdaniem to rewelacyjne uczucie, które pozwala mi wtopić się w każdą możliwą przestrzeń, w każde miasto, w każdy kraj i najdalszy zakątek ziemi.  

Czy chciałabym tam mieszkać?

Czy ja wiem... ja chyba należę do tych ludzi, którzy niby mogliby mieć jedno, stałe miejsce, do którego wracają... ale właściwie po co?!

http://iamtheonewhocan.blogspot.com/

"Dom mój, gdzie stopy moje" prowadzi mnie od lat i im mocniej wklejam się w wiele miejsc, tym mocniej dochodzę do wniosku, że to nie o miejsca chodzi... ja po prostu w każdą podróż zabieram swojego najlepszego przyjaciela, powiernika, męża/żonę i kochankę... czyli SIEBIE, a że moje własne towarzystwo cenię bardzo mocno, to gdzie bym nie pojechała, jestem tam w najlepszym otoczeniu, jakie mogłabym sobie wymarzyć.

Dlatego: "Dom mój tam, gdzie stopy moje"... i mój najlepszy kompan ze mną czyli JA!

Czy chcę mieć jedno miejsce, do którego będę wracała?

Mogę... ale nie muszę!

Bo ja takich miejsc mogłabym mieć ze sto!

Jedno by mnie chyba ograniczało ;) 
 
...złoty piasek, złote stopy, złote życie... Gozo 2017... 

środa, 30 maja 2018

Zadzierając ze mną, zadzierasz z całym Światem!

Kiedyś niezwykle mnie denerwowało, kiedy w sytuacji trafienia na kogoś nieuczciwego, inni mówili: "Ojej, ale trafiłaś!".

Dziś śmieję się z tego rubasznie, takim śmiechem najstarszej Wiedźmy Świata, bo uważam, iż powyższe zdanie, to absolutny błąd merytoryczny, stylistyczny i życiowo niepoprawny, bo ten, kto mnie naprawdę zna, ten wie, iż zdanie to powinno brzmieć:

"Ojej, współczuję im, że to na Ciebie trafili!"

I takie zdanie ma w sobie pełną swobodę poprawności, gdyż wiadomo nie od dawna (choć dla mnie to wciąż nowa wiedza o sobie!), że ja nigdy nie odpuszczam, nigdy nie rezygnuję i nigdy nie poddaję się, jeśli chodzi o moje pieniądze.... i ciszę po 22!

Odkąd doświadczyłam po raz pierwszy, że są ludzie i są... hmmm i tu przydałoby się użyć bardzo niecenzuralnego słowa na CH... i Ci na CH... przyszli na ten świat jedynie po to, żeby Cię... (cenzuralnie czy niecenzuralnie mam się wyrazić?!).

Jest tylko jeden problem... kto zadziera ze mną, zadziera z milionem, a może i miliardem tego, co pragnie mnie wspierać i być przy mnie, kiedy tego potrzebuję.

No cóż... kiedy ktoś kradnie moje pieniądze, mam ochotę go po prostu zabić!

A że póki co takie zabijanie energetyczne bez dowodów muszę poćwiczyć, muszą mi wystarczyć inne techniki walki o swoje.

Czy ja jestem mściwa?

Nieeee, no skądże... ja po prostu wyjątkowo nie trawię nieuczciwości w białych rękawiczkach, manipulacji i wszelakiego oszukiwania innych.

Jeśli kiedykolwiek, ktokolwiek oszuka mnie i moich bliskich, obiecuję "mordować go" przez najbliższe 10 wcieleń!!!! 

Obiecuję mu również, że każde spotkanie ze mną, będzie budziło w nim dreszcze... 

Mówię całkiem serio!!!!

A wiecie czemu korzystam z takiej energii, a nie innej?

Bo o ile jest multum miejsc i multum ludzi, z którymi można dogadać się szybko, łatwo i przyjemnie, o tyle są też takie miejsca i tacy ludzie, z którymi bycie miłym i uprzejmym jedynie zaowocuje kolejnym oszustwem.

Cóż... źle trafili!

Dlatego napiszę jeszcze raz... z resztą ja już będąc w Irlandii pisałam podobne rzeczy...

Jeśli ktoś kiedykolwiek skrzywdzi mnie i moich najbliższych i moje i ich pieniądze, będzie bardzo żałował każdego spotkania ze mną!

Zadzierając ze mną, zadzierasz z całym Światem!

Z pozdrowieniami

Przemiła dla przemiłych

I sukowata dla reszty

N. 

www.pixabay.com

sobota, 19 maja 2018

Nigdy nie przekonuj nieprzekonanych!

Nigdy nie przekonuj nieprzekonanych, to hasło, które wyszło z moich usta podczas jednej z KLAS BARS, które prowadziłam, a że zawsze przynajmniej jeden fragmencik jakiejś klasy jest chyba bardziej dla mnie, niż dla uczestników, to te słowa dźwięczą mi do teraz!

Och, jakże sobie jestem za nie wdzięczna!

Nie przekonuj nieprzekonanych, bo stracisz swój czas, energię i jedyne, co Ci pozostanie, to frustracja, bo nie przekonałeś nieprzekonanego.

Są ludzie, którzy będą sceptyczni wobec wszystkiego.

Jeszcze inni, boją się wszystkiego, co nowe.

Kolejna grupa obrała sobie za główny cel życia udowadnianie innym, że nie mają racji, czymkolwiek by ta racja nie była.

Na kogokolwiek byś z nich nie trafił, zadaj sobie pytanie:

"Z kim ja mam tutaj do czynienia? 
Czy ta osoba w ogóle chce cokolwiek usłyszeć, 
otrzymać, doświadczyć?"

Uwierz mi, będziesz od razu wiedział, czy warto na taką osobę tracić czas czy nie.

Nie przekonuję już nieprzekonanych!

"Masz rację, masaż Lomi Lomi Nui to praktyka okultystyczna, a na trzecim zjeździe kontaktujemy się z Szatanem!

Masz rację BARSY są szkodliwe, Access Consciousness to sekta, a wszyscy masażyści są zboczeni."

Aaaa, to ostatnie akurat jest prawdą ;) 

Słyszysz nieprzekonany?

Cokolwiek chcesz mi powiedzieć... masz rację stary!

Miłego dnia!

www.pixabay.com

środa, 16 maja 2018

... jestem zbiorem paradoksów!

Przychodzi taki moment w życiu Człowieka Chaotycznego, że odkrywa on w sobie nieograniczone pokłady miłości do liczb.

Ludzie dziwią się, jak taka osoba jak ja, może lubić rachunkowość!

Kurcze, bardzo dziękuję Wam za te kolejne schematy mnie, które macie w swoich głowach, bo nadziwić się nie mogę, jak łatwo wszyscy w nie wpadacie.

To jest naprawdę interesujący (i zabawny przy okazji!) punkt widzenia, że macie taki punkt widzenia na mój temat, że ze swoim życiem wprost nie mam szans odnaleźć się w liczbach i siedzeniu przy komputerze po 7-8 h dziennie.

Wow!

Ile schematów tworzymy o innych ludziach, 
które zamiast dawać im lekkość i wolność, 
są kolejną klatką, do której kogoś wrzucamy?

A teraz spytajmy inaczej:

Ile schematów innych ludzi o nas samych kupiliśmy 
i uwierzyliśmy w nie, 
które zamiast dawać nam lekkość i wolność, 
są kolejną klatką, do której sami siebie wrzucamy?

www.pixabay.com

Rachunkowość daje mi lekkość, radość i przyjemność pracy z takimi sumami, jakich jeszcze na oczy nie widziałam. 

Dzięki niej mam więcej luzu w sobie, swobody i łatwości w wybieraniu tego, co mi pracuje i tego, co naprawdę chcę w swoim życiu tworzyć na co dzień.

Paradoks?

O losie... znacie mnie trochę... jestem zbiorem paradoksów!

Dziś już wiem, że mogę być wszystkim, kim tylko zapragnę i wykonywać dowolny zawód, o jakim pomyślę!

Na te 10s jestem księgową... na następne masażystką... to jest tylko wybór, a że ja od zawsze pragnęłam życia pełnego niespodzianek, szybkich zmian i pracy w 5 rolach na raz, to takie właśnie życie kreuję.

I wiecie co?

Pierwszy raz od 32 lat mogę śmiało powiedzieć, że taki stan i taki grafik, jaki teraz mam, są tym, co mnie cieszy i raduje, i jedyne, co mogę napisać, to to, że... 

Jak może być jeszcze lepiej? 
I co jeszcze mogę dodać do mojego życia, 
żeby mieć jeszcze większą radość z tego, co robię?

Nowy zawód?

Być może tak, być może nie, być może nie teraz...

Bo teraz zbieram się do pracy, by siedzieć 7h przed komputerem i wklepywać w nie róóóóóóóóżne cyferki.

Czy mam z tego fun?

Zdziwilibyście się jak wielki jest to fun :D

Gdzie są jeszcze te obszary i te zawody, 
które dadzą Mi radość, lekkość i przyjemność, 
a po których nigdy się tego nie spodziewałam, 
że mogą być dla mnie tak wielkim wkładem?

Dziękuję jeszcze raz za wszystkie schematy Mnie, które macie w swoich głowach. Dzięki temu wiem, że co bym nie zrobiła, i tak komuś do czegoś nie będę pasowała.

Dzisiaj mnie to bawi.

Chcesz mnie z powrotem wrzucić w swoją klatkę o mnie?

Żebyś się nie zdziwił, jak sam w nią kiedyś wpadniesz ;) 

czwartek, 10 maja 2018

Bo już niczego, nikomu nie muszę udowadniać!

Przychodzi taki moment w Dialogu z Ciałem, że zaczynam się bardzo poważnie zastanawiać nad tym, czy lata, które spędziłam na uprawianiu sportów wszelakich po 5, 6 razy w tygodniu, na pewno były tym, czego moje Ciało pragnęło najbardziej.

Oczywiście można by założyć, że to, o czym chcę napisać, jest swoistą racjonalizacją tego, że nie chce mi się ruszyć dupska, by znowu wrócić do takiego reżimu, ale prawdę mówiąc... 

... tak, nie chce mi się ruszyć dupska, by znowu wkręcić się w spiralę wiecznego braku endorfinowego kopa, bo na tym głównie bazowała moja aktywność. 

Wcześniej czy później było jej za mało... a potem wciąż za mało... a potem wciąż za mało... a potem wracały stare kontuzje, stare urazy i nie wiedzieć czemu, wciąż to lewe kolano, czy któraś tam pachwina (nie pamiętam już która) przypominały o sobie dotkliwie. 

Nie wiedzieć czemu?

No jak katujesz ciało treningami po kilka razy w tygodniu, to nie dziw się, że stara kontuzja wcześniej czy później zawita do Twoich drzwi! 

A pretensje do Ciała, przekieruj sobie na pretensje do samego siebie, bo od dawna wiadomo, że "sport to zdrowie", ale raczej ten baaaaardzo amatorski, bardziej dla zabawy, aniżeli kondycji. 

Bardziej dla śmiechu, aniżeli dla ciągłego ścigania się z samym sobą.

Szczerze mówiąc dużo bardziej wolałabym mieć ogródek i skopać go raz na jakiś czas, posadzić coś, wypielić, nawóz porozrzucać i takie tam ogrodowe rzeczy porobić. 


www.pixabay.com

A wiecie czemu?

Bo już mi się nie chce ścigać z samą sobą (a tym bardziej z innymi!).

Bo już niczego, nikomu nie muszę udowadniać.

Bo moje Ciało czuje się właściwie całkiem nieźle, kiedy zaaplikuje mu 5 minut  porannych ćwiczeń (tyle i aż tyle!)

Bo oranie Nim już nie do końca jest moją bajką.

Orałam Nim przez prawie 30 lat życia, teraz mu odpuszczę.

Dlaczego?

Bo mam je jedno, jedyne, najukochańsze i szczerze oboje wątpimy w moc ćwiczeń i harówki... dla samych ćwiczeń i harówki... 

Jedni nazwą to lenistwem... inni poczują ulgę po tym, co przeczytali, dlatego proszę Cię o jedno... pytaj swoje Ciało, pytaj je non stop, czy to, co mu aplikujesz jest tym, czego Ono potrzebuje.

Dlaczego?

Bo masz je jedno, jedyne, najukochańsze...<3 

Uściski
N.