poniedziałek, 14 marca 2016

Jestem córką pilota.

Jak dobrze w końcu przekroczyć trzydziestkę!

To znaczy jeszcze jej nie przekroczyłam, jeszcze niecały miesiąc, ale na pytanie o wiek, z dumą odpowiadam "trzecia liga".

Dlaczego z dumą?

A dlatego, że wciąż mam tyle samo energii, co 10 lat temu, ale o niebo więcej mądrości i spokoju.

W końcu mogę zaryzykować stwierdzenie, że wiem, czego chcę w życiu.

To znaczy... no może nie do końca, ale  moja lista pt. "tego pragnę, a tego już nie chcę" ostatnimi czasy zapełniła się po brzegi.

I pomyśleć, że gdyby nie ostatnie pół roku, nie byłabym tu, gdzie jestem i nie planowałabym tego, co planuję.

Przed 30-stką spełniłam swoje największe marzenie. 

Podróż na koniec świata.

Można by pomyśleć, że teraz już nie mam, po co egzystować... jest to jakieś wyjście, ale Ci którzy mnie znają (choć wielu się wydaje, że mnie zna, ale są w ogromnym błędzie!) wiedzą, że już coś musiało wypełnić miejsce godne kolejnego "największego marzenia w życiu".

A jest nim.... tam ta ram tam tam tam tam tam!!!!!

Kurs pilota turystycznego.

Tak, pilota.

Tak, to ten, co lata w takich niedużych maszynach i przeważnie przewozi nimi turystów. 

Skąd taki pomysł?

Nie wiem, może dostałam go w genach może w jakiś inny tajemniczy sposób. Co za różnica? 

fot. Bartosz Stelmach
http://lotniczapolska.pl/
I tutaj zaczyna mieć sens moje prawo jazdy, bo ponoć, żeby być dobrym pilotem, trzeba być dobrym kierowcą. Dlatego jeżdżę sobie dzielnie, ćwiczę, ile wlezie (dziękuję Tato!) i odliczam czas. Moje założenie jest proste. 2-3 lata jazdy samochodem powinny wystarczyć do tego, żeby pewniej poczuć się za sterami samolotu. 

Pisząc o tym, mam nieodparte wrażenie oczywistości, która kryje się pod tym planem.

Planem absolutnie realnym i do zrobienia.

Skoro byłam już na Końcu Świata, to nic, absolutnie nic w życiu nie będzie mi straszne.

Czy dam radę?

Co to w ogóle za pytanie. 

Jestem córką pilota. 

Oczywiście, że dam radę.  

Prawda Tato?

2 komentarze:

  1. Ha. Pewnie ze dasz radę. Mimo ze pytanie kierujesz do Taty i tam będziesz miała największe wsparcie to ja tylko Cię informuję. Dasz! I już Ci zazdraszczam. Ja za każdym razem jak mi źle uciekam do tych wspomnień procesu nauki latania.Tyle wspaniałych wrecz podniecajacych momentów, emocji uczuć... ehhh. To bedzie jedna z cudowniejszych podróży w życiu jak Cię znam. :) i trzymam za Ciebie kciuki

    OdpowiedzUsuń