wtorek, 8 stycznia 2019

Bo pojęcie "daleko" dla mnie nie istnieje...

Pojęcie odległości jest jednak pojęciem bardzo względnym.

Po moim powrocie z Australii znajdującej się ponoć na końcu świata, a która jest "wyspą" tak ogromną, że lot z zachodniego wybrzeża na wschodnie trwa ok 5h, stwierdzam, iż pojęcie "daleko" zmieniło dla mnie znaczenie.

Kiedy słyszę od znajomych czy też klientów, że oni na Ursynów do mnie nie przyjadą, bo to "daleko", pukam się mocno w czoło.

W zeszłym miesiącu sprezentowałam sobie masaż u moich nauczycieli Lomi.

Jechałam z Ursynowa metrem, następnie pociągiem aż pod samo Legionowo.

Niektórzy z niedowierzaniem krzyknęliby DALEKO!

Fakt, podróż zajęła więcej niż sam masaż, ale ja uwielbiam podróżować, przemieszczać się, spędzać czas w pociągach i autobusach, więc dla mnie to zawsze nie lada atrakcja.

I kiedy słyszę, że dla kogoś z centrum czy Mokotowa jest daleko na Ursynów, parskam śmiechem.

Marzę o wyprowadzce na jakieś zadupie... i słuchając tych wszystkich "daleko", zastanawiam się, jak wiele osób zdecyduje się mnie tam odwiedzić, skoro dla większości odległości warszawskie są nie do przebycia.

No cóż, zawsze ceniłam sobie samotność i bycie w swoim towarzystwie.

Daleko... cóż... mi tam jest wszędzie BLISKO, bo jak zależy mi na spotkaniu z kimś, to choćbym miała cały Świat przejechać, dojadę tam, gdzie dojechać będzie trzeba... i to jest jedna z miliona cech, które w sobie bardzo cenię.

Mieszkasz na Syberii? Chcesz mnie tam zaprosić... nie ma sprawy, poszukajmy terminu dobrego dla nas obojga <3

Bo pojęcie "daleko" dla mnie nie istnieje... i chyba nie istniało... nigdy!

www.pixabay.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz