Nigdy w życiu w tak krótkim czasie nie otrzymałam tylu pozytywnych informacji zwrotnych jak tutaj.
Mówiąc serio w poprzednim zawodzie raz na pół roku przeżywałam kryzys, bo szczerze wątpiłam w sens tego, co robiłam.
Tutaj mój sens ma grymas uśmiechu w trakcie masażu, dźwięk chrapania a czasem jest konkretnym zbiorem słów typu: "lovely, that was amaizing".
Kolejny kamyczek sensu dostałam w ankiecie, którą wypełnili goście przed opuszczeniem hotelu i co najpiękniejsze czytało ją wielu (patrz: szef wszystkich szefów!) zanim trafiła do mnie.
To chyba jedna z najpiękniejszych laurek jakie kiedykolwiek dostałam, bo przecież ta osoba nie musiała tego pisać...
Mam tu również raz na jakiś czas stałych klientów, którzy do mnie wracają...
Teraz sami rozumiecie, dlaczego to miejsce wywołuje we mnie takie wzruszenie... wzruszenie do tego stopnia że nie ma dnia, żebym nie miała łez w oczach... i są to łzy szczęścia. Prawdziwego szczęścia!
Tak, jest mi tu dobrze, pięknie i bezpiecznie, a Irlandia codziennie daje mi tyle miłości, że ja jej się chyba długo za to nie odwdzięczę i jedyne to, co mi pozostaje, to tańczyć dla niej rano moją fregatę i cieszyć się i codziennie dziękować za to, że tutaj jestem.
A co do pogody... cóż... można się przyzwyczaić i na swój sposób ją pokochać, i zaakceptować taką, jaka jest!
Zwłaszcza, że dwa dni temu tak mnie słońce spaliło, że dziś zmieniam skórę!
UPS!
Zdecydowanie nie doceniłam irlandzkiego słonka!
Zdecydowanie nie doceniłam irlandzkiego słonka!
Przepraszam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz