Jest kilka rzeczy na obczyźnie, które są trudne do zniesienia i które sprawiają, że człowiek naprawdę zaczyna doceniać tych, dzięki którym pewne rzeczy były o niebo prostsze.
I do tych rzeczy należy malowanie paznokci u stóp.
No ja pitole, nie robiłam tego od lat i dopiero teraz wiem, dlaczego tak bardzo kochałam i ceniłam wizyty mojej manicurzystki...
Utrzymać dłoń bez drgawek graniczy u mnie z cudem!
Niby dłonie mam maleńkie, masuję nimi, co też wymaga precyzji, ale motyla noga nie aż takiej!!!
No radzę sobie jak tylko mogę i tęsknię niezwykle za wizytami mojej Pani A. i wciąż się zastanawiam, jak Wy to robicie, że nie dostajecie przy tym szału, bo jak mnie E. uczyła masażu kobiet w ciąży, a jednym z jego elementów jest paćkanie się w kremie, to myślałam, że wyjdę z siebie!
Ja mogę macać, miziać, dociskać, ile dam radę, ale nie paćkać się w kremach i lakierach!
Zbyt toporny ze mnie człowiek i zbyt wiele mam cech zwykłego drwala.
Narąbać, zwieźć do szopy, poukładać i to jest konkretna robota!
Dlatego tak bardzo kocham masaż, bo tak niezwykle przypomina moje ukochane z dzieciństwa rąbanie drewna!
Trafić w punkt, docisnąć, pomiziać i życzyć miłego dnia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz