Weszła do gabinetu i stwierdziła, że jest w nim za gorąco.
Ok, pokornie zmniejszyłam klimatyzację z 24 stopni na 22 komentując, że mam biały kolor skóry, ale w sercu Afrykę.
Kiedy skończyłam masaż porozmawiałyśmy jeszcze trochę o pracy z ciałem, rozciąganiu i jako przykład podałam Hindusów, którzy może najszczuplejsi nie są, ale za to są porozciągani.
I po tym moim Indyjskim wykładzie padło pytanie:
- Jesteś z Indii albo Afryki?
- Nie, niestety nie. Jestem z Polski - odpowiedziałam rozradowana pytaniem.
- Bo tyle opowiadasz o Indiach i afrykańskim sercu, że myślałam, że stamtąd pochodzisz.
Ha ha ha, naprawdę?
Szczerze ucieszyło mnie to pytanie. Serio!!!!
To dla mnie jakiś rodzaj zaszczytu mieć białą skórę i być posądzoną o pochodzenie afrykańskie albo hinduskie....
Im dłużej tu jestem, tym bardziej nie czuję się Polką.
Nie, nie jestem Polką.
Jestem dzieckiem świata!
Mam białą skórę, ale w sercu suchość i samotność Australii, żar afrykańskiej pustyni, zimno Syberii, mądrość i spokój Indian oraz Słowian, irlandzką muzykę, skośne, mongolskie oczy i pewnie wiele, wiele innych miejsc, o których nie mam jeszcze pojęcia.
Dlatego przykro mi, ale nie czuję się Polką.
Moje Ja sięga znacznie dalej.
- Jesteś z Afryki?
- Tak, część mnie zawsze była z Afryki proszę pani!
A inna część z Australii... a jeszcze inna z...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz