Kiedy skończyłam pisać poprzedni post... przyszło do mnie współczucie...
Szczere, prawdziwe współczucie, bo kiedy mam na stole kogoś, kto musi, absolutnie musi kontrolować każdy ruch masażysty i nigdy, przenigdy nie "odda" Ci nogi, ręki czy też głowy, a każda praca z rotacjami kończyn jest odbierana przez ciało (a raczej głowę!) z ogromnym oporem, to ja właściwie mogę tylko wysyłać tej osobie tyle miłości, ile mogę i jestem w stanie, i jedyną słuszną decyzję jaką mogę podjąć, to ograniczyć rotacje do minimum albo nie robić ich wcale... smutne to, bo Irlandczycy czy Amerykanie wprost rozlewają mi się na stole i muszę dźwigać te cudowne, rozluźnione nogi - ach, kocham je bardzo!
UWAGA!
A teraz będzie apel do tych wszystkich wiecznie przepracowujących swoje traumy, przepracowujących siebie, połowę dzieciństwa i jeszcze życie i pożycie swoich partnerów.
Uwierzcie mi lub nie, ale z Wami w Polsce robiłam takie figle na stole, jakie tutaj by nie przeszły! Łącznie z tym, że 90% moich klientek świeciło przede mną biustem zanim ja zdążyłam zaproponować, że wyjdę - uwielbiam Was za to i uwielbiam wasze biusty!
Także wstańcie rano, zróbcie przedziałek i odpieprzcie się od siebie, bo naprawdę są tacy, którzy nigdy w życiu nie położą się na stole nadzy lub prawie nadzy będąc ledwo co przykrytymi chustą. Ci, którzy byli u mnie na Lomi wiedzą, o czym mówię. Jesteście wielcy Polacy, choć wciąż macie się za tak małych.
Ściskam Was mocno i szczerze tęsknię za dwugodzinnymi figlami na stole... chociaż E. jest otwarta na moje propozycje, więc może jak napiszę jakiś fajny, zachęcający opis Lomi Lomi Nui, odpowiedni klienci sami przyjdą.
Miałam już wielu takich - poezja z nimi a nie masaż! Bierzesz nogę, a ona jest po prostu ciężka i rozlużniona. Magia!
Jeśli chcecie mi czegoś życzyć, to życzcie mi samych rozlużnionych głów i kończyn 😁
Ściskam Was mocno!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz