Ogłaszam wszem i wobec, że zaczęłam znowu śpiewać w trakcie masażu.
Potrzebowałam na to ponad 3 tygodni, żeby w tym "nie moim" (?!) miejscu poczuć się na tyle swobodnie, żeby nucić sobie pod nosem.
Ba, ostatnio miałam Panią, której płyta tak się spodobała, że nuciła razem ze mną.
I tak sobie śpiewałyśmy w przerwach pomiędzy rozmową, a obok w gabinecie leżał jej mąż i i jak to twierdzi E. słychać było wszystkie nasze rozmowy i śpiewy.
UPS!
A w ogóle się dowiedziałam tego, w co w Polsce niedowierzałam, że pięknie śpiewam i że mam się tego nie wstydzić, bo każdy potrafi śpiewać...
A jak ci to mówi muzyk z wykształcenia, to jakoś głupio się z tym spierać ;-)
Także... ten... moi mili...
...zapraszam na masaż do Irlandii...
Koncert gratis!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz