Droga Jogo,
zaczynam Cię naprawdę lubić!
Po tych wszystkich latach wątpliwości i niechęci prawdziwa praktyka własna, którą mi tutaj zgotowałaś w połączeniu z nauczaniem, autentycznie zbliżyła mnie do Ciebie.
Stoję sobie na macie zmęczona i niechętna do czegokolwiek i jedyna pozycja, jaka przychodzi mi do głowy, to pozycja góry.
Więc stoję na tej macie, rzepki do góry, uda w tył... oczywiście klepię to sobie po angielsku i po dosłownie 30 sekundach czuję taki przypływ energii, jakiej nigdy dotąd nie miałam i już wiem, że ta sesja będzie mocna.
I była!
Pot leciał ze mnie po pierwszych pięciu minutach!
Jogo, Ty mi tu powiedz jak na spowiedzi, co Ty knujesz!
Bo póki co robisz wszystko, żebym Cię lubiła bardziej, a może kiedyś pokochała na nowo.
A ja zaczynam na nowo odkrywać Twoje sekrety!
Krok po kroku!
Mam trzy sesje w tygodniu (o 8 rano!), uczniów, którzy wracają, motywację do porannego wstawania... oraz praktykę własną, która nie przestaje mnie zadziwiać.
A Ty wciąż coś knujesz, a ja wciąż nic z tego nie rozumiem, ale zaryzykuję i zaufam Ci ponownie.
Z pozdrowieniami
Twoja Nat
P.S. Mówiłam Ci, że dobrze, że wróciłaś?
No to mówię!
Do zobaczenia jutro na macie... o 8 rano ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz