niedziela, 2 lipca 2017

"Gdzie są ci wszyscy wariaci...?"

Ostatnimi czasy mam przeogromną przyjemność widywać się z ludźmi, których niby znam od lat, ale których poznaję na nowo.

Większość moich spotkań wpada w schemat: gadamy, gadamy, gadamy i nagle nie wiadomo kiedy, nie wiadomo skąd wchodzimy na takie tematy, o których nie śniłam, że mogłabym je poruszać z daną osobą.

Czas jakby się zatrzymywał, a rozmowa tak wciąga, że uszom i oczom nie wierzę, że Ta osoba, która siedzi przede mną, ma tak samo jak ja... a przecież znamy się od tylu lat, a jakbyśmy do tej pory byli sobie obcy. 

I wciąż pytam: 

"Gdzie są ci wszyscy wariaci, te wszystkie czubki, 
które wiedzą to, co ja, czują więcej, a o tematach, 
o których mgr psychologii rozmawiać nie powinien, 
rozmawiają jakby to właśnie one były ich życiową prawdą?"

I wiecie, co jest najlepsze?

Właściwie każde spotkanie okazuje się spotkaniem z takim wariatem, a każda rozmowa kończy się tym samym.

A ja zamykam drzwi mojego mieszkanka i myślę sobie: 

"Wszechświecie, ilu jeszcze jest wokół mnie ludzi, 
których wydawało mi się, 
że znam, a którzy mają w sobie te same przestrzenie,
 co ja?"

Dziś całe moje ciało przepełnia wdzięczność.

Tak po prostu.

Za te wszystkie spotkania, za te wszystkie rozmowy, za te wszystkie: "Ty też tak masz?".

Moi Drodzy, dziękuję! 

"Jak możemy mieć tego (wariactwa)... więcej?"


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz