Klientów SPA można podzielić na dwie grupy.
Warto dodać, że mówimy o SPA, które za masaż pleców 25-minutowy bierze sobie... 55 euro, a nocleg w hotelu kosztuje... nieważne!
Kto koniecznie musi wiedzieć, niech sobie zerknie na stronę.
Wracając do podziału...
Grupa numer jeden!
Klient uśmiechnięty, pogodny, chętny do pogawędek, pełen optymizmu i uroku osobistego.
Zdarza mu się przegadać ze mną cały masaż i pytać mnie o tak intymne rzeczy, jak partner życiowy, ilość dzieci, jaką chcę mieć czy wiara w Boga... nie ma problemu - z klientem tej grupy to ja nawet o Buddzie, Mahomecie i papieżu Franciszku mogę rozmawiać!
Są to również osoby, które w trakcie masażu zdejmą pierścionek z palca tylko dlatego, żebym ja o niego na zahaczyła i nie poraniła sobie dłoni!!!!
Naprawdę, nie żartuję!
Jedna Pani tak dzisiaj zrobiła!
I to są klienci, którym to ja mam ochotę dawać napiwki, buziaki i uściski!
Góro moja droga, niechaj wszystkie ścieżki prowadzą ich do gabinetu numer cztery!
Natomiast grupa numer dwa to taki rodzaj gatunku ludzkiego, któremu nadmiar kasy porządnie we łbie poprzestawiał!
Rok temu pewien "gość" narzekał, że jeden z pracowników hotelu korzysta z basenu... a tym pracownikiem był... ratownik!
Jakim to trzeba być gburem, chamem i prostakiem (a do tego debilem!), żeby w ogóle wpaść na coś takiego i iść z tym do szefa wszystkich szefów!
W gabinecie masażowym ów grupa reprezentowana jest głównie przez kobiety (o ile to piękne słowo im się w ogóle należy), które na każde możliwe pytanie, odburkują coś pod nosem, a Ty się zastanawiasz, czy masz się zamknąć czy prowadzić dalej wywiad, bo wzrok ów grupy jest taki, jakby chciał powybijać połowę ludzkości!
Ja wiem, że mój hotel o takich dba wręcz przesadnie, ale ja bym im najchętniej powiedziała, że skoro się Państwu (nie, to będzie za grzeczne!) coś nie podoba, to drzwi są tuż za waszymi plecami i śmiało, klamka z reguły nikogo jeszcze nie ugryzła... a powinna!
Także jak widać pieniądze bardzo weryfikują ludzi i dzielą na tych, przy których słowo "człowiek" naprawdę brzmi dumnie, i na tych, przy których słowa "gbury, chamy i prostaki" to słowa zbyt delikatne.
Gdyby oni wiedzieli, że masowani są przez kogoś, kto ma więcej szkół i kwalifikacji od kilku z nich razem wziętych, to by się nieźle zdziwili... ale tej wiedzy o mnie dowiadują się ci z grupy numer jeden... co ja będę "gbura, chama i prostaka" wyprowadzała z błędu poczucia bycia lepszym.
Karma zrobi swoje!
Co dajesz innym, świat odda Ci z nawiązką!
Dla Was gabinet numer cztery jest zamknięty, a klamka gryzie, pali i szczypie!
P.S. Pewnie niektórych bardzo zaskoczę, ale wbrew pozorom jeśli chodzi o narodowość grupy numer dwa... wcale nie przeważają w niej Brytyjczycy... ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz