Do mojego gabinetu zaglądają moi Przodkowie.
O Dziadku już pisałam....
Niedawno odwiedziła mnie moja prababcia Wikcia, którą zapamietałam głównie dzięki temu, że była mistrzynią zbierania jagód, a ja potem po mistrzowsku zjadałam je z cukrem i śmietaną!
Co jakiś czas spotykam się również z moją ukochaną Babcią (tą od dziadka!) i co najciekawsze, babcia zawsze wpada wtedy, gdy mam na stole przedstawiciela gatunku: "gbur, cham i prostak" płci żeńskiej.
Dziwiło mnie to niesłychanie, ale dla mojej mamy oczywiste było to, że babcia pojawia się akurat wtedy, żeby mnie chronić.
Ma to sens!
Mocna energia "gbura, chama i prostaka" jest na tyle niefajna do masowania, że jakiś miły akcent odwraca od niej uwagę.
I faktycznie, jakby łatwiejsze się stawały te masaże dzięki niej.
Dziękuję Babciu!
Ty to Agentka jesteś!
Wiem o tym doskonale, choć Ty po sobie nie dawałaś wiele poznać... ja i tak swoje wiem ;-)
Bo my - wiedźmy wiemy więcej, niż inni, prawda?
Dziękuję Ci za ochronę i ten promyk uśmiechu, bo gdyby nie on, wiele klientek zostałoby uduszonych na masażowym stole.
Jesteś i byłaś Wielka, a Twoja moc sięga baaaaardzo daleko.
I jakbyś mogła poodsyłać te wszystkie panny do innych gabinetów, to będę Ci bardzo wdzięczna!
Aaaaaa i jeszcze prośbę mam!
Ty wiesz, o czym marzę najbardziej i Ty wiesz, w czym mogłabyś mi najbardziej pomóc...
Kocham Cię Babciu i tęsknię :-*
P.S. Pozdrów Dziadka!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz