I przychodzi taki moment w pisaniu bloga, kiedy zaczynam podejrzewać, że ów Blog jest czymś więcej niż tylko blogiem.
Wystarczy, że napiszę coś na temat tych klientów, za którymi nie przepadam i zaczynają dziać się cuda.
Oni zaczynają znikać z mojego gabinetu, a jeśli się nawet pojawiają, to tak jakby ich moc była słabsza...
Dziwne to niesłychanie, ale paradoksalnie czuję się, jakbym zyskała nowego Przyjaciela.
Dziękuję Ci Blogu!
Pamiętam nasze początki, jakby to było wczoraj...
- Czy joga rzeźbi ciało? - padło pytanie.
- Nie, niespecjalnie. - odpowiedziałam.
- A co rzeźbi?
- .... głowę!
I tak to się zaczęło, a teraz?
Nie wyobrażam sobie tygodnia bez Ciebie!
Pomagasz przetrwać, mieć kontakt z moim cudownym językiem i jeszcze czarujesz!
Dziękuję... jesteś moim prywatnym, osobistym pisarskim przyjacielem.... i wiesz, co jest w nas najlepsze?
Że zostaniemy ze sobą do końca Życia, a może jeden dzień dłużej i nigdy nikt nas nie rozłączy...
Dziękuję Przyjacielu!
Dobrze, że jesteś :-*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz