czwartek, 7 lipca 2016

... wodę z cytryną poproszę... i bezę z wiśniami!

Bo w SPA może być jak... w korpo!

Są tutaj imprezy integracyjne, na których wypada się pokazać. Tak przynajmniej twierdzi szefowa!

Mi wystarczy jedna fraza, żebym wiedziała, że będę ostatnią osobą, która gdziekolwiek pójdzie, a mianowicie: "wypada się pokazać!"... i drink darmowy ma być!!!

Super... zwłaszcza, że ja nie piję, a miejsc głośnych unikam jak ognia.

Ciekawe, co mi zrobią, jak nie zaszczycę ich swoją obecnością?

Zwolnią, naganę dadzą albo może skarcą, że nie integruje się z ludźmi...

Ja wam coś Ludzie powiem...

Raz, nie łącze życia zawodowego z prywatnym i to mój wybór, jak spędzam czas wolny. W wieku lat trzydziestu umiem go sobie sama zorganizować.

Dwa, na tyle jestem zmęczona rozmowami w nie swoim języku, że perspektywa kolejnych godzin z bełkoczącym irlandzkim mnie nie zachęca.

Trzy, na miłość boską, jak się pracuje z ludźmi, to chcę się od nich odpocząć....

Aaaaaa i cztery... ja zamiast tego drinka wolałbym bilet do kina i taksówkę do najbliższego miasta.

Idei integracji nie zrozumiem nigdy, bo każda z nich kończy się tym samym, więc jeśli ma mnie to wyróżniać, to proszę bardzo. 

Nie będzie to nic nowego w moim życiu.

Jak tłum w lewo, to ja w prawo! 

Integracji to ja potrzebuję z przyrodą, ale że ostatnio pogoda jej nie ułatwia, więc nie jest o nią łatwo... i tęskno mi do mojej ławeczki i do słoneczka i do książki... takiej integracji potrzebuję najbardziej.

Drink?

Nie dziękuję, wodę z cytryną poproszę... i bezę z wiśniami!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz