Co jakiś czas do moich rąk wpadają kolejne laurki!
Część z nich w formie ustnej, część w formie pisemnej i te drugie drukuje mi moja wspaniała szefowa!
Dziękuję Ci za nie bardzo!
Sama wiesz, jaką one mi sprawiają radochę!
Tulę je jak dziecko!
Bo niby człowiek wie, że to co robi, jest dobre, ale jednak czasem zdarzy się ktoś, kto właściwie nie wiadomo, czy był zadowolony z masażu czy też nie, bo trudno z jego anglosaskiej, bezemocjnalnej odpowiedzi cokolwiek wywnioskować. I wtedy głowię się strasznie nad tym, gdzie popełniłem błąd.
Na szczęście wtedy pojawia się Szefowa z kolejną laurką, a ja cieszę się jak dzieciak, który dostał dyplom ukończenia zerówki i już wie, że nie jest z tymi jego masażami tak najgorzej.
Poniższą laurkę można by przetłumaczyć tak: "Natalia ze SPA. Jej umiejętności są ponad miarę [nie do ocenienia]"... smutno i wesoło mi się zrobiło jednocześnie.
Wesoło... nie trzeba chyba tłumaczyć dlaczego...
Smutno... przez całe zawodowe życie w Polsce miałam ciągle wrażenie, że moje cv jest niewystarczające, że mam za mało kursów, za mało lat doświadczenia i pewnie za mało wzrostu (co w przypadku rekrutacji na stewardesę jest nie bez znaczenia!). Odczuwałam to boleśnie zarówno w byciu psychologiem, trenerem jak i masażystą.
Dlatego smutek mnie ogarnął niezmierny, kiedy ktoś, kto pewnie zetknął się ze mną na maksymalnie 2-3h... być może podczas masażu... być może podczas zajęć z jogi... być może podczas obu z nich... widział we mnie to, czego nie udowodni żadne cv, bo lat za mało, bo szkół za mało, bo kursy nie te...
Tak jakby kolejny papier miał większe znaczenie od tego, kim jestem i jaka jestem.
Moi klienci nie znają mojego cv.
Większość z nich nie ma pojęcia o tym, że masuję dopiero dwa lata, nie jestem po fizjoterapii, a jogi uczę... właściwie dopiero w Irlandii zaczęłam jej uczyć regularnie.
Oceniają to, co dostają ode mnie w gabinecie nr 4 i na sali, gdzie praktykujemy.
Zero cv, zero kserokopii dyplomów, świadectw i referencji...
Tylko czysta ocena tego, co robię!
Szkoda, że tych słów nie da się wsadzić do polskiego cv...
... z resztą w polskim cv one znaczyły by tyle, co nic...
Stąd mój smutek niesłychany...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz