wtorek, 2 sierpnia 2016

Musiałam biec!

Bo są takie momenty w życiu, że jedyne, co ci chodzi po głowie to to, żeby zdjąć kieckę, nałożyć buty, które były z Tobą na końcu świata i zacząć biec.

Nieważne gdzie, nieważne po co, byle by biec przed siebie.

I tak też dzisiaj uczyniłam.

Zastanawiałam się pół dnia, co zrobić z różnymi doświadczeniami, myślami i emocjami, których Irlandia dostarcza mi tonami i jedyne, co mi chodziło po głowie od mniej więcej godziny 17, to bieganie.

Jedna rzecz, którą musiałam zrobić, to odczekać 2,5h od obiadu, co by mi się kurczak za bardzo nie odbijał ;-)

Odbijał się i tak, ale ja już nie byłam w stanie usiedzieć w miejscu!

Musiałam biec! 

Jest w bieganiu jakaś wolność, której nie da Ci joga, medytacja i inne psychologiczne pierdolety.

Czy ja powiedziałam słowo na "p"?

Ha ha ha, no więc właśnie... 

Bo ja...

Mam w sobie czerń i biel

Kobiecość i męskość

Odwagę i strach

Dobro i zło

Miłość do grobowej deski i nienawiść po wsze czasy

Delikatność i dzikość 

Prawdziwość i fałsz

Mam swoje demony, z którymi tylko ja się mogę spotkać i tylko ja mogę z nimi porozmawiać... a Ty "...", Ty mnie możesz w tym wspierać, a ja Cię mogę wspierać w spotkaniu z Twoimi demonami, bo niczego więcej nie mogę dla Ciebie zrobić...

Przepraszam...

Z wyrazami ogromnej wdzięczności za skrzyżowanie naszych ścieżek 

N.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz