Rozmawiam sobie ze znajomym o czymś tam i nagle rzucam jak gdyby nigdy nic znane, polskie hasło: "Bo ja mam więcej szczęścia, jak rozumu!"... i coś w środku mówi:
"Ale , że słucham? Wypraszam sobie, akurat rozumu to Ty masz bardzo dużo."
I właściwie na tym mogłabym zakończyć tego posta, bo cóż tu innego dodać.
Pierwszy raz w życiu stanęłam w obronie siebie... przed samą sobą!
No buziol mi się uśmiecha ze szczęścia, a w gardle mam ścisk.
Brawo!
To chyba jedyne słowo, jakie potrafię samej sobie napisać.
Złośliwa, ale niezwykle mądra, wewnętrzna Wiedźma dorzuciłaby: "Nareszcie!"
Nareszcie dbam o siebie tak, jak dbać powinnam.
Z pełnym oddaniem, miłością i szacunkiem.
Pomyśleć, że czasem trzeba wyjechać bardzo daleko, żeby zrozumieć coś, co jest podstawą związku z samą sobą...
Szacunek, szacunek jeszcze raz szacunek!
I tego się trzymaj Kobieto do dziewięćdziesiątki i pięć wcieleń dalej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz