Uwielbiam chodzić na boso!
Jest w tym coś magicznego i prawdziwego.
Ci, którzy mnie znają wiedzą, że masuję bez obuwia, uczę jogi bez obuwia i gdybym mogła, to całe życie chodziłabym bez butów.
Butów szczerze kupować nienawidzę i nie ogarniam, jak można w sklepie z obuwiem spędzić dłużej niż 20 minut. Wchodzę, szukam tego, co mi odpowiada, mierze, idę do kasy i do widzenia.
Ale ja nie o tym miałam pisać 😉
Mam tu swój rytuał, który staram się powtarzać kilka razy w tygodniu, a mianowicie Idę na pole golfowe z rana albo wieczorem, co by uniknąć spotkania z piłką, zdejmuję baleriny, skarpetki i chodzę po mokrej trawie.
Jest to coś, bez czego chyba nie umiem już funkcjonować.
To mój czas, moja ładowarka energii, moje spotkanie z Matką i Ojcem Naturą (czemu wciąż wymieniamy tylko matke?!) I moje Mokre i brudne stopy.
Uwielbiam ten moment, a jeszcze jak mam fazę na słuchanie muzyki, potrafię chodzić w kółko dłużej niż... godzinę.
Potrzebuję tego jak ryba wody, a ptak latania!
Chcesz być prawdziwą, pełną energii kobieta?
Choć na boso i czasem noś kiecki!
Gwarantuje ci, że odkryjesz w sobie coś, co tak mocno od lat usiłuje się stłamsić w kobietach.
Spotkasz swoją prawdziwą, kobiecą moc.
Boisz się?
Ja też się bałam, ale już mi przeszło!
I wciąż powtarzam jak mantrę: "Jestem kobietą, nauczycielką, uzdrowicielką..." i jest mi z tym niezwykle dobrze!
Idę na spacer!
Ty też się wybierz!
Do zobaczenia w drodze!
P.S. Marzę o spacerze po śniegu... to będzie odjazd!!! Ktoś chętny? Tylko, żeby śnieg był, jak wrócę 😃
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz