Są tacy Klienci, ktorych trudno nazwać klientami.
Wracają do Ciebie po kilku miesiącach i pytają: "Jak się masz?"
I nie jest to puste, nic nie znaczące "How are you?", tylko prawdziwa ciekawość tego, jak sobie radzę.
Wzruszają mnie takie relacje niezwykle i utwierdzają w przekonaniu, że ja to jednak nie tylko mam leczyć ludzi dłońmi, ale również słowami, co robię juz od lat i co sprawia mi ogromną przyjemność, bo jeśli mogę podzielić się z ludźmi swoim doświadczeniem, przemyśleniami i odkryciami, to dlaczego miałabym tego nie robić.
Jeśli komuś to, co mówię, pomaga, to ja czuję się zaszczycona mówieniem o tym, co mam w sercu.
Skoro moi klienci mówią mi, że cytują moje słowa swoim dorastającym dzieciom, to znaczy tylko tyle, że to co robię, jest ważne.
Nie odbierajcie tego posta, jako listu z przechwałkami.
Nie, nie tym razem!
Ja po prostu wciąż potrzebuje dowodów na to, żeby wiedzieć, kim jestem i po co jestem na tym świecie.
Czy w końcu dotarło to do mnie?
Tak, dotarło!
Uczyć, służyć i być dla ludzi.
Tyle i tylko tyle!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz