wtorek, 4 października 2016

Ja naprawdę Słyszę!

Bo są takie momenty, że kiedy widzę ją z daleka, to uśmiecham się, jakbym miała zaraz spotkać dawno nie widzianego przyjaciela.

A to przecież tylko... drzewo!

Zwykłe, najzwyklejsze drzewo... gruba kora, ogromne konary, wysokie na 15-20 metrów...

A jednak spotkanie z nią to jak uczta w najlepszej restauracji, przy najlepszym winie, w najlepszym towarzystwie!

- Drzewo, powiedz mi szczerze. Co ja mogłabym Ci dać?

- .... 

- Bo ja tak sobie myślę, że to takie bez sensu. Wołasz mnie, więc pewnie masz jakieś oczekiwania...

- ...

I ta cisza mogłaby trwać wiecznie, gdyby nie fakt, iż Matka Natura wraz z Ojcem Naturem wyposażyli mnie w spore pokłady mądrości, które pozwoliły mi mówić dalej.

- Wiesz co... a może to w ogóle nie chodzi o to, żebyś Ty mi coś dawała albo ja Tobie. Może to po prostu chodzi o bycie razem. Ja Cię przytulę, Ty mnie przytulisz i tyle.

- ...

- Dziękuję Ci za spotkanie... dobrze, że jesteś. Dobrze, że mogłam cię w końcu usłyszeć.
I wiesz... ja znowu płaczę, kiedy to piszę, bo poziom wzruszenia jest we mnie taki, że ledwo mogłabym teraz mówić. Chyba nie jestem w stanie wyrazić swojej wdzięczności za to, że wreszcie słyszę więcej niż słyszałam... nie wiem, w którym momencie to się stało, nie wiem, kiedy i co na to wpłynęło, ale dziś wiem, że słyszę! 

Ja naprawdę Słyszę! 

Dziękuję!

 P.S. Z drzewem spotykam się kilka razy w tygodniu. To się poprzytulamy, to muzyki razem słuchamy, a na pożegnanie buziaka w czółko sobie damy!

Serio! 

Ja ją naprawdę całuję... dlaczego to takie dziwne? 

Szczury całowałam, to drzewa nie mogę?


Czy Ona nie jest piękna?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz