wtorek, 19 kwietnia 2016

"Wysubtelniałaś..."

"Wysubtelniałaś..." takie słowo usłyszałam drugiego dnia kursu z ust mojej masażowej Mamy Danusi Adamczyk... i szklane oczy zawitały na mojej twarzy natychmiast... a jak jeszcze dodałaś Danusiu słowo "kobieca", to już w ogóle walczyłam mocno, żeby nie rozpłakać się przy tym dystrybutorze z kawą.

Bardzo, bardzo, bardzo Ci za nie dziękuję... nawet nie wiesz, jakie to dla mnie ważne, że w tak krótkim czasie, tak wiele się we mnie zmieniło (i ludzie to widzą), a my nie widziałyśmy się raptem 7 może 8 miesięcy. 

Cóż to jest... a jednak ostatni rok był jak 30 lat życia zamkniętych w małej pigułce! 

Wdzięczna za niego jestem, ale już szczerze zmęczona taką ilością wiedzy i doświadczenia... jakby co... moi Bogowie, moje fantastyczne Boginie... chętnie bym zwolniła... jeśli można prosić!

"Wysubtelniałaś"... wciąż miło pieści moje serce i wspaniale wibruje w głowie...

Dziękuję Jurku za to zdjęcie...
... to chyba najlepsze podsumowanie tego, co napisałam <3
"Wysubtelniałaś"... jest chyba jednym z najważniejszych słów, jakie kiedykolwiek usłyszałam zwłaszcza, że nie było to moim celem... to się stało przy okazji...

Przy okazji ćwiczenia gimnastyki słowiańskiej dla kobiet (codziennie!), zapuszczania włosów i powrotowi do naturalnego koloru (nie sądziłam, że jest on tak piękny - zachwycam się nim codziennie!), noszeniu spódnic i czytaniu ważnych i mądrych książek ("Biegnąca z wilkami" i "Żelazny Jan").

Choć przyznaję się bez bicia... nadal lubię niektóre słowa na K... ale staram się bardzo, naprawdę bardzo, żeby ich używać coraz mniej... no wiecie, stare przyzwyczajenia... nawyki, to się tak nie da w 7 miesięcy zmienić ;-) 

A mówiąc serio... oczywiście, że się da i oczywiście, że i to ulegnie zmianie.

Przejrzałam dziś swoje koszulki do biegania i ku mojemu zaskoczeniu ta z napisem "Biegam, bo mnie ludzkość wkur..." wywołała we mnie niechęć... bo to tak bardzo nie pasuje do mojej kobiecej subtelności... więc popatrzyłam na nią, pomiętosiłam w rękach i schowałam głęboko do szafy... niech leży, może przyda się kiedyś do wycierania mebli.

Fotografia: Anna Sychowicz //Modelka: Thinloth
Wiem, że umieszczam to zdjęcie już drugi raz, ale marzę o tym,
żeby ktoś mi kiedyś zrobił taką sesję...
marzę i taki ktoś się kiedyś w moim życiu pojawi!
Wilka jeszcze trzeba by skądś wytrzasnąć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz