Refleksji masażowych ciąg dalszy...
Tak to bywa z kursami Lomi Lomi Nui, że poruszają nie tylko ciało, ale przede wszystkim serce, umysł i duszę, i sprawiają, że moja wewnętrzna wiedźma wprost chłonie wszystkie mądrości świata, żeby móc je wdrażać w swoje życie.
Przez 5 dni z ust uczestników (a właściwie uczestniczek!) słowa takie jak: trauma, proces, przepracować, uwolnić... padały miliony razy.
Ci, którzy mnie znają, wiedzą, jak bardzo nie znoszę tych trzech ostatnich choć jestem magistrem psychologii. Wydawało mi się, że nawet dosyć uduchowionym magistrem, ale ten zjazd udowodnił mi, że jestem nadal jedną nogą przy czymś, co racjonalne i mocno stąpające po ziemi.
Dzięki temu zjazdowi do zestawu słów znienawidzonych dołączyła również "trauma". Skąd taka moda na wrzucanie jej w każde możliwe warsztaty tzw. rozwoju osobistego, to gruby temat na inny post.
I tak sobie słuchałam o tych procesach, o tych ludzkich uwalnianiach się... i nie zrozumcie mnie źle.... nie ma we mnie teraz ironii czy sarkazmu. Bardzo szanuję to, że ktoś chce się rozwijać.... ale przypominam sobie siebie sprzed lat. Ciągła praca nad sobą, ciągłe szpilkowanie siebie za to, że jeszcze tu i tam jest tyyyyle do przepracowana, tyyyyle do zrobienia, bo przecież ja taka wciąż nieidealna, wciąż nieprawdziwa, wciąż pełna schematów, skryptów, traum i innych nieprzerobionych rzeczy...
... i wiecie co... przyszła kiedyś do mnie taka myśl, żeby wreszcie odpieprzyć się od siebie... tak, wstać rano, zrobić przedziałek i mieć głęboko gdzieś jakikolwiek rozwój...
"Aaaaaaaale jak to tak można?"
Można, po prostu wstajesz rano, uśmiechasz się w lustrze do najpiękniejszej osoby na świecie i sama sobie siebie zazdrościsz, jak to mówi Danusia Adamczyk (moja masażowa Mama).
"Jestem wspaniała. Kocham i akceptuję siebie, a zmiany przychodzą do mnie wtedy, kiedy mają przyjść. Nic na siłę. Zero przemocy wobec samej siebie, wobec mojego ciała, serca i umysłu. One doskonale wiedzą, co mają robić. A skąd wiedzą? My, wiedźmy to po prostu wiemy choć nie zawsze rozumiemy, skąd, po co i dlaczego... ale i to kiedyś samo przyjdzie z czasem..."
I tego Wam życzę, żebyście kiedyś wstali rano, zrobili przedziałek i odpieprzyli się od siebie....
A rozwój, którego tak bardzo pragniecie, przyjdzie do Was bez względu na to, czy będziecie do niego dążyć, czy nie.
Zaufajcie sobie, zaufajcie światu... jesteście tacy, jacy macie być... wystarczająco przepracowani, rozwinięci i mądrzy... i tego się trzymajcie... a jak nie zdążycie czegoś ogarnąć w tym wcieleniu, jak to mawiał jeden z moich nauczycieli jogi (Marek Migała), macie następne... .
Zero przemocy!
Wdech, wydech, wdech, wydech!
Aloha!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz