Oglaszam wszem i wobec, ze:
Great Ocean Road - zaliczone!
12 Apostolow - zaliczone! (wprawdzie teraz jest ich 8, ale lepsze to niz nic!)
Obserwowanie i fotografowanie koali, ktore.... NIE SPIA i zyja NA WOLNOSCI - zaliczone!
Karmienie papug - zaliczone!
Bycie turysta, ktorego ktos zawiezie, odwiezie i ktory na kazdym przystanku ma okolo 15 minut - zaliczone!
Plan na jutro brzmi: Philip Island iiiiiiiii PINGWINY!!!!!!!!!!!!!!!!
Melbourne... hmmm... niech Ci, co w nim mieszkaja wybacza mi to, co napisze, ale...
Melbourne moje drogie, Twoj poziom eurpejskosci mnie zwalil z nog!!! Widzialam golebie i wroble, a ludzie trabia na siebie na ulicach... i jest zimno... zaledwie 12-15 stopni...
Przykro mi stary, nie polubimy sie ;)
Tesknie za zachodnim wybrzezem.... dacie wiare, ze kiedy pytam ludzi z zachodniego wybrzeza, gdzie byli, co widzieli na wschodnim, opowiadaja mi godzinami, jakie miasta zobaczyli... kiedy pytam ludzi ze wschodu Australii, czy byli w Perth... 90% odpowiada, ze nigdy nie byla na zachodnim wybrzezu... matko przenajswietsza... jakie to smutne... i dlatego sorry Melbourne i Sydney, ale moje serce nalezy do Zachodu i nastepny wyjazd nie wazne czy turystyczny czy inny... bedzie od razu bezposrednio do Perth :)
Taki jest plan!
Pozdrawiam Was
Bez Pamieci Zakochana... w Zachodnim Wybrzezu!
P.S. Jakby komus mignely tanie polaczenia do Perth, niech bedzie uprzejmy mi je wyslac na maila ;)
A w ogole spotkalam dzis w moim busie, co to mnie zawiozl i odwiozl pare z Perth... ach, jakze bylo milo pogadac z nimi o tym cudownym miescie i o moim Fremantle :)
Milosci mojego zycia jeszcze nie znalazlam... ale jestem pewna, ze w tej czesci Australii z pewnoscia ona nie mieszka ;) To znaczy miejsce, ktore pokochalam uwazam za znalezione, ale chlopa jak nie bylo, tak nie ma! Coz... next time!
Sciskam Was... moja podroz w sensie fizycznym pomalu dobiega konca, w Pl powinnam byc najpozniej 29 listopada... ale w sensie filozoficznym jest to moj osobisty poczatek zycia... nie wiem jakiego, nie wiem gdzie... ale wiem, ze mojego :)
Milosci mojego zycia jeszcze nie znalazlam... ale jestem pewna, ze w tej czesci Australii z pewnoscia ona nie mieszka ;) To znaczy miejsce, ktore pokochalam uwazam za znalezione, ale chlopa jak nie bylo, tak nie ma! Coz... next time!
Sciskam Was... moja podroz w sensie fizycznym pomalu dobiega konca, w Pl powinnam byc najpozniej 29 listopada... ale w sensie filozoficznym jest to moj osobisty poczatek zycia... nie wiem jakiego, nie wiem gdzie... ale wiem, ze mojego :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz