Jest taki rodzaj lekkości, którą mam we wtapianiu się w nowe
miejsce.
Lekkość ta jest dla mnie odkryciem i nowością od kilku
ładnych lat.
Gdzie bym nie pojechała, wszyscy pytają mnie o drogę,
zakładając na 100%, że pochodzę z danego miasta.
Jak byłam w Irlandii koleżanka z pracy myślała, że
jestem… Irlandką.
Była wielce zaskoczona, kiedy dowiedziała się, że jestem z
Polski.
W Katowicach natomiast zaczęłam mówić: „czy” zamiast „trzy”,
bo przez 3h siedzenia w dworcowej kawiarni, Pani z megafonu non stop
powtarzała: „wagony o numerach czysta czy znajdują się w sektorze czecim”.
Do czego dzięki temu mam dostęp
i co jest dzięki tej
umiejętności możliwe?
Dziś mnie spytano, gdzie ja z tą walizką jadę.
Ja: "Do Warszawy."
„Aaaa, to kiedy Pani wraca do domu?”
„Yyyy…”
„No do Katowic”
www.pixabay.pl |
Jakby to było mieć Dom wszędzie, gdzie się tylko pojawię i
czuć się dobrze wszędzie, gdzie tylko moja stopa stanie na ziemi i powie jej:
„Cześć Irlandio / Australio / Sandomierzu …, wróciłam.”
Bo jakby to było wiedzieć, że byliśmy już wszędzie
i byliśmy
już każdym?
A nowa podróż… cóż... na swój sposób nie istnieje :)
„Wagon o numerze czysta czy…” rozczula mnie za każdym razem,
jak sobie o nim pomyślę <3 <3 <3
www.pixabay.pl |