W momencie, w którym dochodzę do ściany albo nie do końca wiem, co mam zrobić, zabieram się za sprzątanie i wyciąganie z szaf tego, co żyje w wiecznym chaosie.
Nawet zaryzykowałabym stwierdzenie, że do chaosu w szafach zatrudniane są specjalne Krasnale i co zrobisz w nich porządek, one co noc wprowadzają w szafie chaos.
Wczoraj przegląd butów... bo niektóre z nich utknęły w ślepych uliczkach i już nigdzie razem nie dojdziemy.
Następnie szaliki i chustki... bo nie wszystkie już dodadzą mi uroku i zadbają o moje ciepło, kiedy silny wiatr zahula w okolicach szyi.
Do tego klasyczne sprzątanie... by widzieć więcej i mieć z tym pokój i spokój, a nic tak nie dodaje klarowności mieszkaniu jak odkurzacz i mop.
Dziś jeszcze zerknę do szaf z kawą i herbatą, by po pierwsze sprawdzić, co ja tam właściwie mam, zostawić to, co najlepsze dla najważniejszych, a na inne miejsce dać to, co dla reszty ;) A stare, rozsypane... cóż, tego nawet Krasnale nie tkną!
I tak dzięki sprzątaniu, przeglądaniu rzeczy, wyrzucaniu tych, które już się do niczego nie przydadzą, a zostawieniu jedynie tych, które będą wnosić radość, mam więcej pokoju i spokoju.
I Tobie Czytelniku też radzę znaleźć swój sposób na życiowe ściany.
Oczywiście do wszystkiego można zadać odpowiednie pytanie, ale pytanie musi mieć przestrzeń, by móc rozkwitnąć mądrością siebie i przynieść to, co na ten moment będzie najlepsze... <3
www.pixabay.com |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz