Kiedy chcesz zaimponować i robisz deser, który Ci zawsze wychodzi, licho czai się za rogiem.
Jest pewien pyszniutki deser, bez pieczenia i zbędnego stania w kuchni, który zrobi nawet dziecko. Jedną z warstw tej pyszności jest budyń, który przeważnie robię z własnego przepisu, bo ten kupny jakoś mi w tym przypadku nie pasuje.
Budyń to sprawa prosta, która wychodziła mi absolutnie ZAWSZE do momentu, w którym nie usłyszałam od znajomego, że on wiele rzeczy w kuchni potrafi, ALE budyń to mu nie wychodził nigdy.
Ok, informacja jak informacja. Pokiwałam głową ze zdziwienia i tyle.
Przyszedł dzień deseru ostatecznego, prezentacji go światu i co ja widzę 24h od jego zrobienia?
Że do budyniu dodałam.... za dużo mleka, bo nawet czas spędzony w lodówce nie pomógł warstwie budyniowej na tyle mocno się połączyć, żeby deser był, że się tak wyrażę... sztywny i nie rozpadał się pod nożem w trakcie krojenia.
Uśmiałam się z tego okrutnie i zadałam pytanie:
"Jak wiele rzeczy psuję, sprawiam, że mi nie wychodzą
i w jak wielu miejscach udaję głupszą niż jestem,
żeby inni czuli się ze mną dobrze?"
www.pixabay.com |
O losie... głupoto Ty moja... dobrze, że to tylko budyń niemający wpływu na jakość deseru - kilka osób go jadło i aż uszy im się trzęsły... ale umniejszanie sobie i specjalne pokazywanie siebie w klimacie: "Nie przejmuj się, ja też tego nie potrafię!" to już poważniejsza sprawa... powiem szczerze... sytuacji, miejsc i ludzi było przed moimi oczami tyle, że by mi blachy nie starczyło, by to w spokoju zajeść i potem dzielnie przetrawić.
Nie psujmy tego, co robimy świetnie tylko po to, żeby pasować do innych i żeby Ci inni czuli się z nami dobrze!
Niech moc budyniowa będzie z Nami!
P.S. Budyń jest rewelacyjnym przykładem na to, jak WSZYSTKO absolutnie wszystko może być dla nas wkładem... wystarczy zadać do tego odpowiednie pytanie <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz