Przychodzi taki moment w życiu kobiety, w którym postanawia ona poznać bliżej tych, o których narosło trylion mitów i bzdur.
A że owe mity i bzdury zaczęły ją zwyczajnie ranić, choć nie dotyczyły one bezpośrednio jej osoby, postanowiła poszukać do tej podróży odpowiedniej książki.
Po kilku minutach poszukiwań okazało się, że komuś przyszło do głowy napisać coś, co można by nazwać odpowiednikiem mojej ukochanej "Biegnącej z wilkami" C.P. Estes, odpowiednikiem dla Mężczyzn.
I tym razem zacznę od tego, dla kogo ta książka nie jest...
Nie jest ona dla Kobiet, które pragną ją przeczytać i ruszyć w świat, by uzdrawiać Mężczyzn, by uświadamiać im, jaki proces mają przed sobą i ile jeszcze muszą w sobie ogarnąć, żeby stać się prawdziwymi Mężczyznami.
Jeśli Twoja motywacja jest właśnie taka, nawet nie próbuj dotykać tej książki, bo absolutnie Autorowi nie chodziło o to, żeby stworzyć podręcznik z serii "Jak wychować sobie Mężczyznę - 10 rad dla kobiet". Wychowaj najpierw siebie, a mężczyzn zostaw w spokoju.
Na tych 300 stronach podróży w głąb męskiej duszy, o kobietach jest niewiele.
"Thanks God" [dzięki Bogu] chciałoby się krzyknąć!
A nawet jak coś o nas wspomni, to często podsumowuje to zdaniem w stylu: "ale o tym, to najlepiej wypowiedzą się kobiety".
Dziękuję w imieniu Kobiet.
Ale dziękuję również w imieniu Mężczyzn za absolutne dzieło, bo inaczej nazwać tej książki nie potrafię.
I nie chodzi tu o kunszt literacki, ale o wiedzę, jaka w niej jest.
Nigdy nie byłam tak zszokowana i nigdy nie czułam się tak niepewnie, jak podczas czytania o świecie ludzi, których wydawałoby się, że znam (bo przecież wszystkie kobiety doskonale Was znają - ironia!), a tu nagle... wchodzę do ciemnego lasu, bez mapy, bez kompasu, bez plecaka i ktoś mnie przez niego prowadzi.
O ile Kobiecy las czułam każdą swoją komórką, o tyle las męski nadal wydaje mi się pełen tajemnic i pełen rzeczy, których my kobiety nie rozumiemy. A już na pewno nie na podstawie pseudo wiedzy w stylu "10 sposobów jak rozpoznać prawdziwego mężczyznę".
Książka wyjątkowa, napisana po męsku, przez mężczyznę (to by była jakaś paranoja, gdyby napisała ją kobieta!), dla mężczyzn.
Szczerze polecam!
P.S. Jestem szczerze poruszona,... zaskoczona... i pełna podziwu dla Mężczyzn, bo dzięki "Żelaznemu Janowi" wiem, jak cholernie niełatwy proces jest przed Wami... zwłaszcza, że współczesny świat, współczesne formy zatrudnienia, współczesne kobiety Wam tego nie ułatwiają... jesteście wielcy, choć za tak małych Was mamy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz