W życiu zdarzają się takie chwile, że człowiek jedyne, co jest w stanie robić, to zacząć wrzeszczeć: "dlaczego ja?"... i "za jakie grzechy?".
I to wszechogarniające go poczucie, że Los / Świat / sam Najwyższy i 15 Świętych się na niego uwzięli!
Znacie to?
A gdybym Ci powiedziała, że pewne rzeczy w życiu dzieją się po coś i co gorsza czasem sami o nie prosimy?
A gdybym Ci powiedziała, że nie ma dobrych i złych zdarzeń, bo wszystko jest kwestią interpretacji?
A gdyby tak zamiast wkurzać się na świat, zadać pytanie?
"Co jest w tym dobrego, czego jeszcze nie widzę?
Co jest w tym dobrego, czego jeszcze nie rozumiem?"
I wiesz co?
Powtórz to sobie minimum 10 razy, a jak nie pomoże, powtórz 100 razy, a jak nadal nie pomaga, 1000 razy.
A wiesz po co?
Żeby zmienić energię tego, jak na daną sytuację patrzysz.
Tyle i aż tyle!
Zawsze możesz wrócić do biadolenia i wkurzania się na wszystko i wszystkich.
Pytanie, czy to Ci nadal pracuje? Czy to działa?
Jeśli tak, to luz!
Wręcz przyjmij przeprosiny za moje biadolenie ;)
Ale jeśli Ci to nie przynosi niczego poza jeszcze gorszym samopoczuciem, to spróbuj innej metody.
"Co jest w tym dobrego, czego jeszcze nie widzę?
Co jest w tym dobrego, czego jeszcze nie rozumiem?"
<3 <3 <3 <3 <3 <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz