Jade jutro na koniec swiata.
Kto nie wierzy, niech sprawdzi na mapie, gdzie jest Esperance.
Tak wyszlo, ze spie dzisiaj w hostelu. Najtanszym chyba w tym miescie bo za 17 dolcow.
Wole klimat polskich schronisk chociaz standard maja porownywalny.
Mam podejrzenia, ze tu nie pospie.
Paletalam sie dzisiaj po miescie. O ile pierwsze 2-3 godziny byly super, przy kolejnych tracilam cierpliwosc sama do siebie.
Czym zaowocowalo ow paletanie sie?
Znalezieniem stoiska Czerwonego Krzyza, na ktorym sprzedawali rozne uzywane rzeczy... i tam znalazlam pereuke.
Ksiazke Anthonego de Mello "Przebudzenie" ... po angielsku. Kosztowala 3 dolary... 2 zostawilam w prezencie... przyda sie na 10 godzinna podroz do Esperance.
Paletanie sie ma swoje plusy.
Utraciwszy cel, cel sam mnie odnalazl.
Bylam w kolejnej galerii prac Aborygenow.
Stanie przed niektorymi obrazami nie nalezy do latwych...
czesc z nich wyglada jakby wirowala... a wirowanie ma to do siebie, ze wciaga...
moge patrzec na nie najwyzej kilka minut... ale to co wtedy czuje jest nie z tego swiata...
Na nowo odkrywam muzyke i sztuke.
Wzrusza mnie Chopin, uliczny grajek i akordeonista.
Paletanie sie ma swoj sens... bardzko ukryty, ale ma...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz